Japoński urząd podatkowy ustalił, że Nissan nie zgłosił około 150 mln jenów do opodatkowania w okresie trzech lat kończący się w 2014 roku – podaje PAP. Z kolei jak donoszą anonimowe japońskie źródła gazety, w tej kwocie miała się też zawierać wpłata dokonana przez byłego prezesa na rzecz libańskiego uniwersytetu oraz inne wydatki, które nie mogą być uznawane za koszty związane z prowadzeniem działalności biznesowej japońskiego producenta pojazdów.
Carlos Ghosn.
Nissan miał już załagodzić sprawę poprzez wpłacenie odpowiednich kar opiewających na kilkadziesiąt milionów jenów – podają informatorzy. Wewnętrzne śledztwo koncernu wykazało, że Ghosn wykonał lub planował wydatki niezgodne z polityką firmy na kwotę około 15 mln jenów. Dochodzenie tokijskiego biura po części potwierdza te oskarżenia – zaznaczyła gazeta „Yomiuri”.
To nie jedyne wnioski z przeprowadzonego śledztwa. Okazuje się, że Ghosn wpłacił 2 mln dolarów na rzecz uniwersytetu w Libanie. Jest to ciekawy zbieg okoliczności, to właśnie z tamtego miejsca pochodzi były prezes. Dodatkowo firma przez 10 lat – od 2003 roku – miała wypłacić 750 tys. USD pensji za „prace konsultacyjne” dla starszej siostry Ghosna. Jak łatwo się domyślić takie prace nigdy nie miały miejsca. Według źródeł japońskiej gazety, producent motoryzacyjny rozliczał te wydatki jako koszty związane z prowadzeniem sekretariatu Ghosna. Dotyczy to przynajmniej trzyletniego okresu do marca 2014 roku. W rzeczywistości było to zatajanie zysków firmy. Według japońskiego prawa za takie występki grozi surowa kara.
Carlos Ghosn.