Zdaniem francuskich komentatorów może rzeczywiście Carlos Ghosn kręcił z podatkami, ale w rzeczywistości w tej całej sprawie chodzi o rozdzielenie Renaulta i Nissana (co byłoby niesłuchanie skomplikowane), a w szczególności odzyskanie „niepodległości” przez japońską firmę.
Carlos Ghosn / fot. Patrick T. Fallon/Bloomberg
Rada nadzorcza Renaulta ustaliła, że podczas nieobecności Carlosa Ghosna ma go zastępować Thierry Bollore, awansowany na nr 2 w koncernie ze wszystkimi uprawnieniami, jakie miał dotychczas Ghosn. Natomiast wszystkie posiedzenia rady, którym dotychczas przewodniczył aresztowany prezes, poprowadzi jeden z członków rady dyrektorów – 75-letni Fracuz Philippe Lagayette, który odpowiada za audyt i przewodniczy komitetowi oceny ryzyka i etyki. W oświadczeniu opublikowanym po zakończeniu posiedzenia rady czytamy: „W obecnej chwili rada nie jest w stanie komentować dowodów, które miały zostać zgromadzone przez Nissana przeciwko Panu Ghosnowi przez japoński wymiar sprawiedliwości”. To wyraźna deklaracja wsparcia szefa sojuszu, bo trzeba pamiętać, że największym udziałowcem w Renault jest państwo francuskie.
CZYTAJ TAKŻE: Carlos Ghosn: Wzlot i upadek chciwego moto-guru
Awans 55-letniego Bollore nie jest zaskoczeniem. Mówił o nim już wcześniej francuski minister finansów Bruno La Maire, a o tym, że to on zastąpi on w przyszłości Ghosna zaczęto spekulować już w marcu, kiedy Bollore został dyrektorem odpowiedzialnym za bieżącą działalność w Renault. W ten sposób rada zapewniła firmie działalność bez jakichkolwiek zakłóceń spowodowanych traumą po aresztowaniu prezesa w Japonii. Carlos Ghosn, który jest również prezesem Nissana, został tam oskarżony o nadużycia podatkowe i wykorzystywanie firmowych pieniędzy do celów prywatnych, w tym na opłacenie rodzinnych wakacji. Nieopodatkowana kwota sięgnęła ponad 44 mln dol. W areszcie znalazł się w ostatni poniedziałek, 19 listopada.