Najwięcej przekroczeń prędkości wyłapanych przez fotoradary GITD – 657 tysięcy – zarejestrowano w przedziale od 11 do 20 km/h. Ale łączna liczba kierowców rejestrowanych przez fotoradary w porównaniu z rokiem poprzednim zmalała – w 2019 r. było ich o 15,5 proc. więcej. Zwiększyła się za to w podobnym stopniu ilość przekroczeń prędkości powyżej 50 km/h na obszarze zabudowanym.
CZYTAJ TAKŻE: Gigantyczny mandat za jazdę po S3
W sumie w ub. roku fotoradary zrobiły zdjęcia prawie 1,12 mln pojazdów. Rekordzistę wyłapał fotoradar w miejscowości Ligota Górna w województwie opolskim: kierowca samochodu na obszarze niezabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h, jechał z prędkością 212 km/h. Z kolei fotoradar w małopolskiej miejscowości Podgórska Wola, gdzie prędkość (także na obszarze niezabudowanym) ograniczona jest do 50 km/h, zarejestrował samochód jadący przeszło trzykrotnie szybciej – 177 km/h. Natomiast trzy razy szybciej ponad dozwolony limit 60 km/h – ale już na obszarze zabudowanym – jechał kierowca przyłapany przez fotoradar znajdujący się na ulicy Modlińskiej w Warszawie.
fot. AdobeStock
Według GITD, w ub. roku przeszło 129 tys. razy zarejestrowano nadmierną szybkość na drogach z odcinkowymi pomiarami prędkości. W tym roku ich liczba zwiększyła się z 28 do 30 za sprawą uruchomienia pomiarów 20 stycznia na budowanej autostradzie A1: 16-km fragmencie pomiędzy Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim oraz – 2 dni później – pomiarów na 41-km fragmencie od Kamieńska do początku obwodnicy Częstochowy. Po miesiącu ich funkcjonowania liczba zarejestrowanych przypadków przekroczenia dozwolonego tam limitu prędkości 70 km/h przebiła poziom 40 tys. Gdyby przyjąć, że przeciętna wysokość wystawianego tam mandatu wynosi 100 zł, to odcinkowy pomiar prędkości na tej trasie w ciągu zaledwie jednego miesiąca mógł przynieść 4 mln zł wpływów.