Pierwszą informację o planowanym zakupie 308 samochodów, różnych kategorii, z różnych segmentów, podała dziennik „Fakt”. Teraz „Gazeta Wyborcza” (dalej: GW) dotarła do informacji, jak te pojazdy miałby zostać sfinansowane. Zgodnie z rozpisanym przetargiem przez Centrum Obsługi Administracji Rządowej (Dalej: COAR), auta mają trafić do 70 jednostek administracji państwowej. Warto zwrócić uwagę, że nie wszystkie placówki z wyszczególnionych nadal istnieją. Po rekonstrukcji rządu liczba Ministerstw została zredukowana z 20 do 14. To jednak nie zostało zweryfikowane przed ogłoszeniem przetargu. W efekcie samochody mają trafić do jednostek nie istniejących, takich jak np.: Ministerstwo Sportu czy Nauki i Szkolnictwa Wyższego. GW zakłada, że ten błąd wynika z braku czasu na korektę listy resortów.
CZYTAJ TAKŻE: Trasa Łazienkowska nie była remontowana od 50 lat. Ruszył przetarg
Do kogo jeszcze mają trafić auta? W długiej liście różnych jednostek państwowych można wymienić m.in. Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Urząd Miar, Wyższy Urząd Górniczy, Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy też sam COAR.
Skąd środki?
Sytuacja budżetu państwa z każdym dniem jest coraz bardziej napięta. Zgodnie z niedawno ogłoszoną nowelizacją budżetu, deficyt za rok 2020, ma sięgnąć ok. 5 proc. PKB, czyli blisko 110 mld zł. Jest to bez wątpienia największa dziura budżetowa w historii Polski. Tak duża kwota jest znaczącym przeskokiem po wcześniejszych deklaracjach ze strony rządzących o planie zerowego deficytu. Warto jednak zaznaczyć, że sama wysokość deficytu nie mówi za wiele. „Dobrze by było, aby w całym pakiecie nowelizacyjnym MF przedstawił deficyt całego sektora finansów publicznych i dokładnie to rozliczył. Bo najgorsza jest „mgła” informacyjna” – komentuje dla Business Insider Polska dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.