Elektryczne auta to makroekonomiczna konieczność dla Europy – zapewnia prezes fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych Marcin Korolec. Były minister środowiska wskazuje, że tylko Polska każdego roku wydaje 12,5 mld dol. na import paliw. Przytacza wyliczenia Cambridge Econometrics z których wynika, że przy zastąpieniu w naszym kraju 75 proc. floty aut spalinowych elektrycznymi, wydatki na zakup paliw zmaleją o dwie trzecie, bo prąd jest produkowany lokalnie, z miejscowych surowców. – Zaoszczędzone pieniądze zasilą konsumpcję i pobudzą rozwój kraju – przekonuje Korolec. Dodaje, że w podobnej sytuacji jak Polska jest większość państw Europy. Dlatego kraje OECD będą promować pojazdy elektryczne.
CZYTAJ TAKŻE: Ogniwa paliwowe – przyszłość według Toyoty
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Energii Kurtyka uważa, że nawet milion aut elektrycznych nie zachwieje siecią energetyczną kraju. – Milion e-samochodów zużyje 4-5 TWh energii, gdy tegoroczna konsumpcja całego kraju sięgnie 170 TWh. Zatem mocy nie zabraknie, natomiast nabiera znaczenia planowanie sieci dystrybucyjnej średnich napięć.
123RF
W Polsce ma powstać do 2030 roku ponad 6 tys. punktów ładowania aut elektrycznych. Jednym z operatorów będzie Orlen. Koncern planuje ogłosić w tym roku lokalizację 150 punktów szybkiego ładowania. Mają powstać przy autostradach, ekspresówkach i w dużych miastach. Orlen obiecuje, że ten pilotażowy projekt pozwoli ocenić potrzeby zmotoryzowanych i zaplanować większe inwestycje w sieć ładowania.