Grzegorz Zalewski, dyr. gen. Stellantis Polska: Będziemy zwiększać nasz udział w rynku

Stellantis jest gotów na ewentualne ewolucje obecnych celów. Na różne zmiany, opóźnienie lub przyspieszenie terminów - mówi Grzegorz Zalewski, dyrektor generalny Stellantis Polska.

Publikacja: 29.07.2024 11:29

Grzegorz Zalewski, dyrektor generalny Stellantis Polska

Grzegorz Zalewski, dyrektor generalny Stellantis Polska

Foto: mat. prasowe

Czy po 20 latach Polski w UE nasza motoryzacja jest już blisko poziomu państw zachodnich?

Uważam, że do unijnych standardów i zachodnioeuropejskiego rynku motoryzacyjnego bardzo się zbliżyliśmy. Mamy te same produkty: czy pójdziemy po samochód do salonu w Polsce, czy we Francji, w Wielkiej Brytanii lub w Niemczech – do wyboru są te same auta. Taka sama jest oferta serwisowa, praktycznie te same usługi jeżeli chodzi o finansowanie. Ale są też różnice. Przede wszystkim siła nabywcza Polaków nie jest taka jak Niemców, Holendrów czy Francuzów, chociaż powoli, ale cały czas rośnie. Z kolei produkty finansowe są relatywnie mniej konkurencyjne, chociażby ze względu na inny poziom inflacji i oprocentowania kredytów. Różni nas także rynek samochodów używanych. W Polsce mniejszy jest procent samochodów, które klient zostawia w rozliczeniu kupując nowe auto. Mamy bardzo dużą ilość aut używanych, sprowadzanych do Polski z zagranicy. Często mocno wyeksploatowanych i wiekowych. Za to nawet wyprzedzamy Zachód, gdy przyjrzymy się naszym firmom dealerskim. Zwykle są młodsze niż te w Europie Zachodniej, w rezultacie prezentują się dużo lepiej. Więc podsumowując: zbliżyliśmy się bardzo do zachodniego rynku, ale są różnice zarówno na plus jak i na minus.

Jak zmienić niekorzystną proporcję niewielkiego udziału przypadających na 1000 mieszkańców nowych aut przy ogromnej liczbie używanych?

Odpowiedzią na to pytanie mogłyby być dobre produkty finansowe. Staramy się, by takie naszym klientom proponować. Niemniej cały czas koszt finansowania jest w Polsce dosyć wysoki. Ale rozwiązanie, w którym klient płaci stosunkowo niską opłatę wstępną i comiesięczne raty, które nie drenują jego budżetu, a po kilku latach może zdecydować czy samochód wymienić czy odkupić jest wydaje się lepszym niż płacić za niego gotówką. Zwłaszcza, że w takie finansowanie wkomponowana jest np. przedłużona gwarancja, kontrakty serwisowe, czyli możliwości tańszych przeglądów. Wydaje mi się, że to jest najlepszy sposób, żeby ten rynek samochodów nowych rósł. I praktycznie w tę stronę wszyscy producenci podążają.

Czy Polacy są już przygotowani by zmienić swój stosunek do samochodu? Żeby go nie posiadać tylko użytkować?

To jest proces. Jeżeli porównamy jak to wyglądało 5 lat temu i dziś, to widać dokonującą się zmianę. Nie trzeba koniecznie posiadać, jeśli chce się korzystać. Myślę, że to również efekt różnic pokoleniowych. Podejście młodych ludzi, którzy wchodzą w nowe możliwości konsumpcyjne oraz osób starszych prawdopodobnie będzie inne. Ale na pewno potrzebne byłyby jakieś zachęty, preferencje, żeby pokazać opłacalność takich rozwiązań, co pomogłoby rozruszać tę część rynku.

Jak mogą się kształtować w tym roku ceny samochodów biorąc pod uwagę rosnące koszty produkcji?

Trudno mi prognozować, nie pozwolę sobie na wróżenie. Nie mam wystarczającej wiedzy. Ale zwracam uwagę na to, co jest na przykład główną siłą grupy Stelantis: posiadanie platformy, na której możemy montować różnego rodzaju silniki: elektryczne, spalinowe, hybrydowe. Do tego dochodzi unifikacja produkcji oraz lokowanie jej w tych krajach, gdzie koszty mogą być najniższe. Nieustannie rozwijamy technologie, poprawiamy efektywność, ograniczamy koszty. W taki sposób staramy się zapobiec wzrostowi cen.

W salonach już nie czekamy na auto miesiącami, kłopoty z dostępnością praktycznie się skończyły. Czy to sprawia, że kupujący mogą liczyć na większe rabaty, jakieś wyprzedaże?

Każdy producent ma własną politykę handlową. W markach grupy Stellantis staramy się cały czas mieć atrakcyjną ofertę, która często bazuje właśnie na dobrym finansowaniu, na korzystnej ofercie ubezpieczeniowej, na cenie produktu, który jest dobrze pozycjonowany w stosunku do konkurencji.

mat. prasowe

Pojawia się coraz więcej wątpliwości co do sensu zakazu sprzedaży aut spalinowych od 2035 r., o czym mówił także prezes Stellantisa Carlos Tavares. Co gdyby te cele zostały zmienione?

Trudno mi prognozować, to wróżenie z fusów. Wolę opierać się na twardych faktach: dziś ten cel jest, choć wiem, że toczą się wokół niego dyskusje. Firma Stellantis jest przygotowana, żeby go osiągać. Natomiast dzięki modularności, dzięki polityce umożliwiającej produkowanie na tej samej platformie zarówno samochodów elektrycznych, jak i spalinowych czy hybrydowych, Stellantis jest gotów na ewentualne ewolucje obecnych celów. Na różne zmiany, opóźnienie lub przyspieszenie terminów.

Jak w takim razie wygląda poziom elektryfikacji w Stellantisie?

Jeśli chodzi o Polskę, to my mamy ponad 9 proc. udziału w rynku samochodów czysto elektrycznych. W przypadku elektrycznych aut dostawczych zajmujemy pierwsze i drugie miejsce w segmencie C i D. Biorąc pod uwagę wszystkie rodzaje samochodów w pełni elektrycznych, jesteśmy na drugim miejscu w Polsce. Wprowadzamy sukcesywnie nowe modele, w rezultacie jako firma mamy w elektryfikacji bardzo szeroką ofertę i mocną pozycję. Tyle, że rozmawiamy o udziale marek Stellantis na rynku, który jest stosunkowo mały. To 2-4 proc. całego rynku nowych samochodów osobowych w Polsce. Na pewno jesteśmy tutaj o kilka lat w tyle, jeżeli porównamy poziom tego rynku z krajami Europy Zachodniej.

Jakimi samochodami chcecie w najbliższych miesiącach przyciągać klientów? Co nowego wprowadzi Stellantis na polski rynek?

Przede wszystkim to nowa gama samochodów dostawczych. Cały czas rozmawiamy o samochodach osobowych, natomiast warto wspomnieć, że w tej chwili jesteśmy w momencie wprowadzania nowej gamy dużych samochodów dostawczych. I to samochodów, które są wszystkie bez wyjątku produkowane w Polsce. Natomiast jeżeli chodzi o samochody osobowe, to zaoferujemy dwa atrakcyjne SUV-y Opla Grandlanda i Fronterę. W marce Peugeot mamy w tej chwili premierę nowego modelu 3008, zarówno w wersjach spalinowych jak i elektrycznej. Pod koniec roku wprowadzimy również elektryczną wersję modelu 408, który w wersji z napędem spalinowym jest już sprzedaży od pewnego czasu. Niedługo rozpocznie się sprzedaż Alfy Romeo Junior, która będzie wyjeżdżać z naszej fabryki w Tychach. Jeżeli chodzi o Jeepa, to już niedługo rozpocznie się sprzedaż, również produkowanego w Tychach modelu Avenger 4xe, czyli z napędem na cztery koła. Kolejną nowością będzie model Wagoneer, ale na początku to będzie sprzedaż głównie w Ameryce Północnej. Kolejny produkowany w Polsce model – Nowy Fiat 600 Hybrid jest już dostępny w atrakcyjnej ofercie finansowania od 600 zł netto miesięcznie. W najbliższych tygodniach w salonach dealerskich zadebiutuje również, przystępny cenowo, Citroën C3 w wersji spalinowej oraz elektrycznej.

Jakie cele pan sobie założył przychodząc do Stellantisa?

Chciałbym, żeby polska filia Stellantis zwiększyła udział w rynku. Bo jeżeli spojrzymy na poszczególne modele naszych marek, na ofertę produktową i aktualny udział w rynku, to mam niedosyt. Uważam, że z tymi produktami powinniśmy mieć więcej. Ważny jest też zysk, który generujemy i którego również oczekuje od nas firma matka, więc chcę zwiększyć rentowność naszej działalności. Chciałbym także, żeby wszyscy pracownicy Stellantis Polska i sieci dealerskiej byli zadowoleni z pracy. Liczę na stworzenie bardzo dobrego teamu. Zarówno dealerów, jak i współpracujących z nimi firm Stellantis, którzy dobrze pracują, dobrze się komunikują, są zmotywowani, zorientowani na cel i te cele osiągają. A przy tym mają satysfakcję z tego co robią.

Czy ten rok będzie dla Stellantisa w Polsce lepszy niż poprzedni?

Mamy mocne marki i ofertę produktową. Przewiduję, że będziemy systematycznie zwiększać udział w rynku w tym roku.

Czytaj więcej

Marcin Kwoka, Head of Market Operations MBC Poland: Z definicji Mercedes nie walczy ceną

Czy po 20 latach Polski w UE nasza motoryzacja jest już blisko poziomu państw zachodnich?

Uważam, że do unijnych standardów i zachodnioeuropejskiego rynku motoryzacyjnego bardzo się zbliżyliśmy. Mamy te same produkty: czy pójdziemy po samochód do salonu w Polsce, czy we Francji, w Wielkiej Brytanii lub w Niemczech – do wyboru są te same auta. Taka sama jest oferta serwisowa, praktycznie te same usługi jeżeli chodzi o finansowanie. Ale są też różnice. Przede wszystkim siła nabywcza Polaków nie jest taka jak Niemców, Holendrów czy Francuzów, chociaż powoli, ale cały czas rośnie. Z kolei produkty finansowe są relatywnie mniej konkurencyjne, chociażby ze względu na inny poziom inflacji i oprocentowania kredytów. Różni nas także rynek samochodów używanych. W Polsce mniejszy jest procent samochodów, które klient zostawia w rozliczeniu kupując nowe auto. Mamy bardzo dużą ilość aut używanych, sprowadzanych do Polski z zagranicy. Często mocno wyeksploatowanych i wiekowych. Za to nawet wyprzedzamy Zachód, gdy przyjrzymy się naszym firmom dealerskim. Zwykle są młodsze niż te w Europie Zachodniej, w rezultacie prezentują się dużo lepiej. Więc podsumowując: zbliżyliśmy się bardzo do zachodniego rynku, ale są różnice zarówno na plus jak i na minus.

Pozostało 83% artykułu
Rozmowa MOTO.RP.PL
Wojciech Grzegorski, dyr. zarządzający Porsche Polska: Przenosimy siedzibę do Warszawy
Rozmowa MOTO.RP.PL
Urszula Fryz, Finance&Insurance Inchcape JLR Poland: Najpopularniejszy jest leasing operacyjny
Rozmowa MOTO.RP.PL
Jacek Pryczek, prezes Goodyear Polska: Jest szansa na wzrostowy trend na rynku opon
Materiał partnera
Tomasz Porawski, dyrektor marki Skoda: Skupiamy się na życzeniach naszych klientów
Rozmowa MOTO.RP.PL
Rafał Rudziński, prezes zarządu Bosch Polska: Nie czeka nas transformacja, a raczej ewolucja