Fabryka Audi w Ingolstad stoi, a to oznacza, że z taśm jej nie zjedzie kilka tysięcy samochodów z serii A3, A4, A5 i Q2. Taka sytuacja utrzyma się co najmniej do środy (30 stycznia). Ponad 10 tys. pracowników utrzymało przymusowy urlop. Przyczyną zatrzymania produkcji jest strajk w węgierskiej fabryce silników w Győr. Do Ingolstadt nie dojechały montowane na Węgrzech jednostki napędowe.
Załoga Audi w Győr już w ubiegły czwartek (24 stycznia) rozpoczęła tygodniowy strajk, żądając natychmiastowej, 18-procentowej podwyżki. To wyrównałoby wynagrodzenia na Węgrzech do poziomu pracowników Audi w Europie Środkowej, np. na Słowacji. Bawarskie związki zawodowe IG Metall popierają ten strajk tłumacząc, że pracownicy na Węgrzech zarabiali średnio miesięcznie 1100 euro przy podobnych kosztach utrzymania, jak w Europie Zachodniej. Audi proponuje łączną podwyżkę o 20 proc., ale rozłożoną na dwa lata. Węgierscy związkowcy odrzucili ten plan.
Od rozmów prowadzonych ze strajkującą załogą w Győr zależy, czy produkcja w Ingolstadt będzie mogła być uruchomiona. Póki co problemy produkcyjne dotknęły wyłącznie jedną fabrykę. Zakład w Neckarsulm ma zapas silników co najmniej do połowy tygodnia. Również produkcja elektrycznego e-trona w Brukseli póki co nie jest zagrożona.