Hawkei: jadowity australijski zwiadowca

W samochodzie pancernym australijskiego Thalesa nawet operator broni pokładowej nawet podczas pokazów musi zapiąć pasy, choć załogę w akcji chroni unikalna, stalowa kapsuła.

Publikacja: 25.05.2018 00:54

Hawkei: jadowity australijski zwiadowca

Foto: fot. Thales

Bezpieczeństwo w obecnie najnowocześniejszym na świecie, lekkim, opancerzonym wozie dla komandosów to priorytet. Świadczą o tym konstrukcyjne detale, takie jak fotele ograniczające impet fali uderzeniowej wywołanej wybuchem miny – pułapki.

""

Hawkei prezentowany podczas XV jubileuszowego Salonu Przemyslu Obronnego MSPO Kielce 2017 / fot. Roman Bosiacki/Fotorzepa

Foto: moto.rp.pl

Jako strzelec zdalnie sterowanego wielkokalibrowego karabinu maszynowego, trzymam rękę na joysticku a na ekranie monitora, w warunkach bojowych, mogę mieć w sekundę pełny podgląd sytuacji. Wspiera mnie optoelektronika, która wypatrzy wroga  oddalonego o 5 kilometrów: kamery telewizyjne, termalne  i dalmierz laserowy. Stanowisko ogniowe to polski produkt z Tarnowa, do australijskiego wozu pasuje jak ulał.

""

Hawkei na stoisku Thalesa w Kielcach podczas XV Salonu Przemyslu Obronnego w 2017 r./ fot. Roman Bosiacki/Fotorzepa

Foto: moto.rp.pl

Trzysta koni pod maską

W kabinie wojskowego pojazdu wrażenie robi coś, co w wozie bojowym można nazwać komfortem: jest sporo miejsca dla pięcioosobowej załogi, warkot trzystukonnego motoru Steyra nie zagłusza rozmowy, a kuloodporne szyby w odpowiednio wykrojonych oknach zapewniają całkiem dobrą widoczność.

Podwozie tłumi drgania na tyle skutecznie, że spokojnie mogę podczas szarży przez sosnowy zagajnik operować joystickiem i w odpowiednim momencie pociągnąć serią z wukaemu

Za chwilę siedmiotonowa pancerka przyspieszy na leśnym pasie taktycznym pod Sulejówkiem, potem z rozpędu zaliczy jeszcze karkołomny tor przeszkód Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej. Dostawcą układu napędowego – kompletnego  power-packa – jest austriacki Steyr. Jego potężny turbo diesel na prawie 200 litrowym pełnym baku paliwa zapewnia zasięg ok. 600 km.

""

Hawkei w służbie australijskiego wojska / fot. Australian Dept. of Defence

Foto: moto.rp.pl

Szybkostrzelny oręż z Tarnowa

Mimo sporej masy (7-10 ton w zależności od wyposażenia) Hawkei bez wysiłku pokonuje wertepy, a podwozie tłumi drgania na tyle skutecznie, że spokojnie mogę podczas szarży przez sosnowy zagajnik operować joystickiem i w odpowiednim momencie pociągnąć serią z wukaemu. Zainstalowany na dachu, tuż nad naszymi głowami, potężny „zdalnie sterowany moduł ogniowy” produkcji  Zakładów Mechanicznych Tarnów jest w stanie posłać w ciągu minuty w kierunku wroga 823 pociski kal. 12,7 mm.

Muskularny, zwarty hawkei, który imię dostał od śmiercionośnie jadowitego australijskiego węża, to obecnie najnowsza konstrukcja na świecie w kategorii lekkiego opancerzonego pojazdu rozpoznania czy kołowej, wielozadaniowej platformy np. do zadań specjalnych. Może być np. podstawą do zabudowy wozu dowodzenia dla mobilnych ogniowych modułów artyleryjskich – zachwalają marketingowcy Thalesa.

""

fot. Thales

Foto: moto.rp.pl

Producent zapewnia, że pododdziały zwiadowcze mogą przerzucać pancerny wóz podwieszony pod ciężkim śmigłowcem  albo na pokładach wojskowych  herkulesów C130.

Pod osłoną izraelskiego Plasana

Dane dotyczące odporności balistycznej osłon czterokołowego „węża”  pozostają niejawne, wiadomo jedynie, że izraelska firma Plasan, której Thales zlecił konstrukcję modułowego, wymiennego pancerza, skrupulatnie wykorzystała doświadczenia australijskich samochodów pancernych poprzedniej generacji, czyli  Bushmasterów, zdobyte podczas kampanii  afgańskiej.

Spód samonośnej stalowej kapsuły chroniącej załogę hawkeia wyprofilowano w kształcie litery V – powstały w ten sposób pancerny deflektor ma za zadanie rozpraszać falę uderzeniową wytworzoną w wyniku wybuchu miny. Pozostały warstwowy pancerz skutecznie chroni przed odłamkami  i pociskami broni małokalibrowej. Do perfekcji wykorzystano przy tym m in. zalety nowoczesnych kompozytów.

""

fot. Thales

Foto: moto.rp.pl

W standardzie są zresztą przewidziane, na wszelki wypadek, dodatkowe komplety osłon balistycznych. – Dwóm sprawnym żołnierzom zamocowanie do specjalnych zaczepów kolejnej warstwy superpancerza zajmie najwyżej pół godziny – twierdzi Marcin Czępiński, dyrektor ds. sprzedaży i rozwoju biznesu Thales Polska.

Polski hub dla pancerki?

Dyrektor Czępiński nie ukrywa, że Thales Australia celuje w polski rynek. Siły Zbrojne RP potrzebują nowych, lekkich, opancerzonych pojazdów dla sił specjalnych i rozpoznania i zamierzają je zamówić w ramach programu „Pegaz”. A Australijczycy? Potrzebują w Europie miejsca do rozwinięcia produkcji na dużą skalę. Jej lokalizacji w centrum kontynentu sprzyja fakt, że już teraz niemal trzy czwarte komponentów do Hawkeia pochodzi od europejskich producentów.

– Gdyby MON zamówiło nasz pojazd, przeniesienie linii technologicznej do kraju byłoby decyzją oczywistą. Liczymy na współpracę ze spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej, rozmawiamy z przemysłem – potwierdza Czępiński. Choć żadne decyzje w Siłach Zbrojnych nie zapadły, Hawkei konsekwentnie grzeje silniki.

A Thales kusi: zwiadowczy pojazd to już dojrzała konstrukcja wszechstronnie przetestowana na bezdrożach Australii. – Badania prowadziliśmy w ścisłej współpracy z australijskim wojskiem, znanym z pragmatycznego podejścia do sprzętu i restrykcyjnych wymagań dotyczących, m in. niezawodności – mówi Czępiński. Konstrukcja wydaje się udana, skoro Australijczycy zamówili już 1100 sztuk nowych pojazdów.

Australijczycy szukają w Europie miejsca do rozwinięcia produkcji na dużą skalę. Już teraz niemal trzy czwarte komponentów do Hawkeia pochodzi od europejskich producentów

– Chcemy, by Hawkei był nie tylko montowany w Polsce, ale też produkowany z wykorzystaniem maksymalnej ilości krajowych komponentów. W jednym z polskich zakładów na Śląsku albo w Poznaniu mógłby nawet powstać główny  hub integrujący cały proces wytwórczy, od rozwoju konstrukcji po serwis pojazdów i wsparcie techniczne na przyszłych rynkach eksportowych – przekonują Australijczycy.

Bezpieczeństwo w obecnie najnowocześniejszym na świecie, lekkim, opancerzonym wozie dla komandosów to priorytet. Świadczą o tym konstrukcyjne detale, takie jak fotele ograniczające impet fali uderzeniowej wywołanej wybuchem miny – pułapki.

Jako strzelec zdalnie sterowanego wielkokalibrowego karabinu maszynowego, trzymam rękę na joysticku a na ekranie monitora, w warunkach bojowych, mogę mieć w sekundę pełny podgląd sytuacji. Wspiera mnie optoelektronika, która wypatrzy wroga  oddalonego o 5 kilometrów: kamery telewizyjne, termalne  i dalmierz laserowy. Stanowisko ogniowe to polski produkt z Tarnowa, do australijskiego wozu pasuje jak ulał.

Pozostało 90% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta