W Polsce jeździ około 20 mln samochodów i niecałe 30 tys. aut elektrycznych. Pożary elektryków zawsze wzbudzają duże zainteresowanie mediów i w odróżnieniu do modeli z klasycznym napędem każdy taki przypadek jest szeroko opisywany. Jak chociażby niedawny pożar Tesli w Piotrkowie Trybunalskim, który strażacy gasili pięć godzin. Jednak jak widać po statystykach Państwowej Straży Pożarnej auta modeli BEV nie zdarzają się tak często jak mogłoby się wydawać. Ze statystyk wynika, że w 2021 roku odnotowano cztery pożary samochodów z napędem elektrycznym, a w 2022 roku było ich 10. Natomiast pożarów modeli z klasycznym napędem spalinowym odnotowano 8333 (9273 w 2021 r.).

Czytaj więcej

Auta elektryczne i hybrydowe z zakazem wjazdu na promy

To, że elektryki nie palą się częściej od modeli z silnikami benzynowymi czy diesla widać chociażby po Norwegii, gdzie samochody spalinowe stanowiły w minionym roku zaledwie 5 proc. sprzedaży. Mimo to nie widać tam wybuchających czy płonących elektryków. Oczywiście auta wyposażone w baterie jest trudniej ugasić i trwa to dłużej. Jednak i tu straż pożarna jest coraz lepiej przygotowana do tego typu akcji.

Czytaj więcej

Huczne pożegnanie Astona Martina DBS. Powstanie 499 sztuk, wszystkie sprzedane