Polska jest szóstym rynkiem w Europie (po Niemczech, Francji, Szwajcarii, Hiszpanii i Czechach), na którym będzie można wynajmować – za pośrednictwem aplikacji – miejskie hulajnogi Lime. Firma, która za oceanem zrobiła furorę, m.in. w San Francisco czy Los Angeles, wypożycza elektryczne pojazdy np. w Madrycie, Paryżu, Lizbonie, a od września w czeskiej Pradze. W tym tygodniu swoje innowacyjne usługi uruchomi we Wrocławiu. Jak się dowiedzieliśmy, Lime zaleje ulice stolicy Dolnego Śląska flotą kilkuset jednośladów. – W zależności od zainteresowania użytkowników i współpracy z miastem będziemy stopniowo rozszerzać flotę – zapowiada Marek Łusiak, dyrektor generalny Lime w naszym kraju.
Obsługa miejskich hulajnóg w San Francisco / fot. David Paul Morris/Bloomberg
Eksperci twierdzą, że e-hulajnogi pożyczane na tej samej zasadzie, co rowery na minuty czy samochody w car-sharingu, to przyszłość tzw. mobilności miejskiej. Nowa forma transportu dotychczas w naszym kraju rozwijała się głównie za sprawą fanów technologii, którzy sami kupowali takie pojazdy. Teraz każdy będzie mógł taki sprzęt sobie wypożyczyć. A to – w połączeniu z rozwijającym się car-sharingiem, popularnością wypożyczalni rowerów takich jak m.in. Nextbike, czy aplikacji typu Uber – oznacza rewolucję w sposobie, w jaki poruszamy się po metropoliach. Tracić będą głównie taksówkarze. Ci już na czwartek zapowiedzieli protest. Wyjadą na ulice Warszawy, domagając się ograniczenia nieuczciwej konkurencji.
Bój o rynek jednośladów
Lime, wyceniany na ponad 1 mld dol. kalifornijski startup, udostępnia e-hulajnogi w ponad 100 miastach w siedmiu krajach na świecie. Jak tłumaczy nam Marek Łusiak, potencjał dla takich usług w naszym kraju i Europie Środkowo-Wschodniej jest bardzo duży.