Andreas Bovensiepen, CEO marki Alpina: Nie jesteśmy firmą tuningową

Zaboli nas wprowadzenie limitu prędkości na niemieckich autostradach – mówi Andreas Bovensiepen, CEO ekskluzywnej marki Alpina.

Publikacja: 01.09.2020 07:16

Andreas Bovensiepen, CEO marki Alpina: Nie jesteśmy firmą tuningową

Foto: moto.rp.pl

Zadzwoniłem do waszej głównej siedziby w piątek popołudniu i okazało się, że jest już zamknięte, bo pracujecie tylko do godziny 12…
(śmiech) Nie wszystkie odziały kończą w piątek południe. Dział rozwoju nie kończy pracy o 12, ale faktycznie produkcja i sprzedaż idzie wcześniej do domu. Jeśli jednak klient zadzwoni pięć minut przed końcem, czy chce się umówić na jazdę próbną w piątek popołudniu czy nawet w sobotę to jak najbardziej ktoś go obsłuży. Jesteśmy w tym puncie bardziej elastyczni.

Kim jest klient Alpiny?
Ktoś kto najczęściej ma za sobą zawodowy sukces, czasami sam jest szefem firmy, którą prowadzi. To jest dobrze zarabiający prawnik czy lekarz. Ktoś kto lubi wyjątkowe, osobliwe i ekskluzywne rzeczy. Chce jeździć samochodem, który nie stoi na co drugiej ulicy. To też ktoś kto stosunkowo często podróżuje i chce mieć sportowe, ale wygodne na dłuższych trasach auto. Chce dojechać szybko, ale bez obolałych pleców. Alpina to nie jest zabawka na dwugodzinny wypad w weekend. Alpina to – Dream Car for Everyday. Bardzo często to auto do codziennego jeżdżenia.

""

Andreas Bovensiepen.

Foto: moto.rp.pl

BMW wycofuje się z europejskiego rynku ze swojego największego diesla – M50d. To dla was źle czy dobrze?
Dla nas to żaden problem. To powiększa tylko naszą niszę (śmiech). Jeśli klienci będą szukać takiego napędu to trafią wcześniej czy później do nas.

Czy Alpina zakłada sobie jakiś limit produkcji żeby pozostać marką ekskluzywną? Czy też chcecie z roku na rok sprzedawać więcej aut?
Idealnie byłby by wyprodukować jedno auto mniej niż chce tego rynek. To jest doskonałe ustawienie celów produkcyjnych. Jednak nasza sprzedaż różni się w zależności od oferty. Teraz startujemy z nową serią 3 więc w przyszłym roku najprawdopodobniej wyprodukujemy więcej niż 1700 samochodów.

Jak radzicie sobie z emisją spalin i nowymi normami?
Uzgodniliśmy nasze własne cele z komisją Unii Europejskiej, podobnie jak inni mniejsi producenci np. Aston Martin czy McLaren. Więc w tym zakresie mamy wszystko załatwione i odhaczone.

""

Alpina XB7.

Foto: moto.rp.pl

Który model BMW może stać się Alpiną?
Teoretycznie każdy. Tylko zanim do tego dojdzie trzeba zadać sobie kilka pytań: czy można na tym zarobić, jak duża jest nisza w tym segmencie. Prawda jest taka, że zespół naszych inżynierów, to jest około 100 osób z trzystu zatrudnionych woli poświęcić swój czas większym modelom. Teraz właśnie startujemy z zupełnie nową generacją serii 3. Patrząc od strony technicznej BMW w swoich modelach poniżej serii 3 ma silniki zamontowane poprzecznie z przodu, które mają zupełnie inne skrzynie biegów. Przy podłużnie zamontowanych silnikach są to skrzynie ZF, przy poprzecznych japońskie żeliwne przekładnie. To dla nas dwa różne światy. No i oczywiście na małym samochodzie o wiele trudniej się zarabia. Tak więc nasz aktualny plan zakłada rozpoczęcie oferty Alpiny od serii 3.

Przy zupełnie nowym modelu jak wyglądają ustalenia z BMW, co wam wolno, a co nie? Czy w ogóle takie rozmowy mają miejsce?
Zawsze rozmawiamy z BMW. Mamy za sobą 55 lat ścisłej współpracy. Bronimy się przed nazywaniem nas firmą tuningową. My nie przebudowujemy seryjnego BMW. Alpina od swojego urodzenia jest Alpiną, która powstaje przy współpracy BMW. W 80 proc. nasze auta powstają na taśmie obok innych modeli BMW. Już tam otrzymują silnik Alpiny, zawieszenie Alpiny, nasze koła, nasz układ hamulcowy. Detale jak spoiler przedni i tylny, progi czy zamówione przez klienta indywidualne wykończenie wnętrza powstają dopiero u nas w Buchloe.

""

Foto: moto.rp.pl

Czy limit prędkości na niemieckich autostradach, o którym coraz częściej się mówi to ważny dla was temat?
Bardzo ważny. Zabolałoby nas wprowadzenie tego limitu. Nasi klienci jeżdżą chętnie szybko. Więc po wprowadzeniu takiego ograniczenia przez rok czy dwa nie mielibyśmy łatwo. Spora część klienteli pomyślałaby – po co mam wydawać sporo pieniędzy na na szybkie auto? Przypuszczam, że później rynek by się odrodził. Ludzie noszą drogie zegarki, chociaż te tanie też pokazują czas. Tak więc z limitem prędkości będziemy dalej sprzedawać auta, ale nie będzie to dla nas już takie proste.

Jak wyobraża pan sobie Alpinę za 10 lat?
Z pewnością z większym portfolio i z modelami hybrydowymi. Nie potrafię z dzisiejszej perspektywy powiedzieć czy z w pełni elektrycznym autem. Musimy poczekać na to co w tym temacie zaprezentuje BMW i czy będzie wśród nich samochód ewentualnie ciekawy dla nas. Na koniec dnia wszyscy chcemy zarabiać. Na chwilę obecną nie da się tego z naszej perspektywy zrobić przy aucie elektrycznym. Tesla produkuje świetne auta, ale nadal ma problem z zarabianiem pieniędzy.

Ale może sobie pan wyobrazić elektryczny model Alpiny?
Jak najbardziej. Przy samochodach elektrycznych jest sporo parametrów, które można zmieniać i inaczej programować i tym samym uzyskać zupełnie nowe odczucia za kierownicą. Jest też coraz więcej osób, które mówią, że auto to coś niedobrego jeśli nie ma napędu elektrycznego. Oczywiście takie wypowiedzi są bezpodstawne. Elektryczne auto jest bezemisyjnie tylko lokalnie i tylko wtedy lepsze dla środowiska jeśli jest zasilane zieloną energią. Jeśli prąd pochodzi z tradycyjnych źródeł to mija się to z celem. Na to zagadnienie trzeba spojrzeć z dystansu, a tego aktualnie brakuje politykom.

Którym modelem jeździ pan najchętniej?
B3 – to bardzo poręczny samochód, do którego zimą, w wersji kombi wchodzą narty, a latem rower.

""

Alpina B3 Touring.

Foto: moto.rp.pl

A jeśli nie Alpiną to jakim autem chętnie by się pan przejechał?
Jaguar E- Type. Mam zresztą takiego. W kolekcji jest jeszcze Porsche 911 (964), które jest w wersji wyścigowej, ale dopuszczone do ruchu. Tak więc przejechałbym się czymś co sprawia frajdę.

Jako szef firmy rodzinnego biznesu można powiedzieć, że jest pan w Alpinie od dziecka. Można sobie w takiej sytuacji wyobrazić robienie czegoś innego?
Mam licencję pilota i lubię jeździć motocyklami. Więc pewnie jeśli już to coś w tym kierunku. No i jeszcze mamy nasz sklep z winami. Tu też jest bardzo duży faktor przyjemności przy pracy.

Zadzwoniłem do waszej głównej siedziby w piątek popołudniu i okazało się, że jest już zamknięte, bo pracujecie tylko do godziny 12…
(śmiech) Nie wszystkie odziały kończą w piątek południe. Dział rozwoju nie kończy pracy o 12, ale faktycznie produkcja i sprzedaż idzie wcześniej do domu. Jeśli jednak klient zadzwoni pięć minut przed końcem, czy chce się umówić na jazdę próbną w piątek popołudniu czy nawet w sobotę to jak najbardziej ktoś go obsłuży. Jesteśmy w tym puncie bardziej elastyczni.

Pozostało 91% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta