Zadzwoniłem do waszej głównej siedziby w piątek popołudniu i okazało się, że jest już zamknięte, bo pracujecie tylko do godziny 12…
(śmiech) Nie wszystkie odziały kończą w piątek południe. Dział rozwoju nie kończy pracy o 12, ale faktycznie produkcja i sprzedaż idzie wcześniej do domu. Jeśli jednak klient zadzwoni pięć minut przed końcem, czy chce się umówić na jazdę próbną w piątek popołudniu czy nawet w sobotę to jak najbardziej ktoś go obsłuży. Jesteśmy w tym puncie bardziej elastyczni.
Kim jest klient Alpiny?
Ktoś kto najczęściej ma za sobą zawodowy sukces, czasami sam jest szefem firmy, którą prowadzi. To jest dobrze zarabiający prawnik czy lekarz. Ktoś kto lubi wyjątkowe, osobliwe i ekskluzywne rzeczy. Chce jeździć samochodem, który nie stoi na co drugiej ulicy. To też ktoś kto stosunkowo często podróżuje i chce mieć sportowe, ale wygodne na dłuższych trasach auto. Chce dojechać szybko, ale bez obolałych pleców. Alpina to nie jest zabawka na dwugodzinny wypad w weekend. Alpina to – Dream Car for Everyday. Bardzo często to auto do codziennego jeżdżenia.
Andreas Bovensiepen.
BMW wycofuje się z europejskiego rynku ze swojego największego diesla – M50d. To dla was źle czy dobrze?
Dla nas to żaden problem. To powiększa tylko naszą niszę (śmiech). Jeśli klienci będą szukać takiego napędu to trafią wcześniej czy później do nas.
Czy Alpina zakłada sobie jakiś limit produkcji żeby pozostać marką ekskluzywną? Czy też chcecie z roku na rok sprzedawać więcej aut?
Idealnie byłby by wyprodukować jedno auto mniej niż chce tego rynek. To jest doskonałe ustawienie celów produkcyjnych. Jednak nasza sprzedaż różni się w zależności od oferty. Teraz startujemy z nową serią 3 więc w przyszłym roku najprawdopodobniej wyprodukujemy więcej niż 1700 samochodów.