Kolejne kłopoty Nissana. Japończycy muszą oszczędzać

Nissan planuje kolejną restrukturyzację. Jej celem jest obniżenie kosztów po spadku sprzedaży. Japończycy chcą zaoszczędzić około 17 mld złotych, ale już teraz wiadomo, że to nie wystarczy.

Publikacja: 02.02.2020 06:14

Kolejne kłopoty Nissana. Japończycy muszą oszczędzać

Foto: moto.rp.pl

Nissan zamierza rozstać się z co najmniej 4300 pracownikami nieprodukcyjnymi (szefowie serwisów, kierownicy zmiany, biuro obsługi klienta, recepcja itp.) i zamknąć dwie fabryki. W ten sposób Nissan chce oszczędzić do 2023 r. minimum 480 mld jenów (ok 17 mld złotych), 300 mld jenów z redukcji kosztów stałych, 180 mld na premierach nowych modeli, których ma być mniej. Przewiduje się również ograniczenie wersji poszczególnych modeli. Cięcie zatrudnienia nastąpi głównie w centralach firmy w USA (Tennessee) i w Europie (Genewa). Mniej będzie środków na reklamę i marketing, który pochłaniał niemal bilion jenów rocznie, ok. 45 proc. kosztów stałych firmy wynoszących 2,1 bln jenów. Te wszystkie działania będą niezależne od ogłoszonego w lipcu planu przewidującego likwidację 12 500 miejsc pracy na świecie do końca roku finansowego 2022/23. Poza zmniejszeniem kosztów stałych szefowie firmy rozważają rezygnację z nierentownych modeli, przyspieszenie prac nad nowymi produktami i skrócenie średniego wieku całej gamy modeli z 5 lat obecnie do 2,5 lat.

""

moto.rp.pl

Nissan chce dojść do marca 2023 do marży operacyjnej 6 proc. od obrotów 14,5 bln jenów. W roku finansowym kończącym się w marcu 2020 roku zaplanowano marżę 3 proc. i obroty 13 bln. Już teraz wiadomo, że będzie to trudne do osiągnięcia, bo od lipca 2019 wyniki operacyjne pogorszyły się bardziej niż zakładano. Trzeba więc będzie szukać nowych źródeł oszczędności, znacznie większych od 480 mld jenów. — Sytuacja jest krytyczna — nie ukrywa osoba związana z najwyższym kierownictwem firmy. Większość planowanych cięć i posunięć zwiększających efektywność przedstawiono w listopadzie radzie dyrektorów i zyskały aprobatę.

""

moto.rp.pl

Za kadencji Carlosa Ghosna Nissan ruszył do ekspansji na świecie i zwiększył moce produkcyjne. Mocno zaangażował się w Indiach, Rosji, RPA i Azji Płd-Wsch i nie żałował pieniędzy na marketing i promocje. Wiele modeli jednak nie spełniło oczekiwań i szefowie firmy szacują, że 40 proc. światowych mocy produkcyjnych nie jest w pełni wykorzystane. Gdy w lipcu Nissan ogłaszał zwolnienie 12 500 pracowników w 14 fabrykach na świecie — w Wlk Brytanii, Hiszpanii, Meksyku, Japonii, Indiach i Indonezji — zarząd tłumaczył, że zmniejszenie gamy modeli o 10 proc. do końca 2022/23 r. będzie oznaczać likwidację po jednej linii produkcyjnej w każdym zakładzie. Teraz zdecydowano, że dodatkowe 2 fabryki zostaną zamknięte. Na razie jednak nie wiadomo, które. Plany na 2020 r. przewidują sprzedaż ok. 5 mln aut, czyli mniej od zakładanych wcześniej 5,5 mln. Szczególnie niepokoi rynek amerykański, gdzie sprzedaż zmalała w 2019 r. o 10 proc. oraz zastój w Chinach, też z ujemnym wynikiem (-1,1 proc., 1,55 mln pojazdów, w tym roku ma być 1,6 mln). Problemem jest także efektywność działu sprzedaży. W 2018 r. Nissan oferował 69 modeli i sprzedał 5,2 mln sztuk, średnio po 75 tys. każdego modelu i chciał do końca 2022 r. zwiększyć ich gamę do 73. Teraz przewiduje jej ograniczenie do 62 modeli i zwiększenie średniej sprzedaży do 87 tys. sztuk danego modelu, aby zrównać się z wynikiem Toyoty z 2019 r.

""

Elektryczny Nissan Ariya ma zadebiutować w połowie 2020 roku.

moto.rp.pl

Na razie Nissan nie ma problemu z zasobami gotówki. W końcu września Nissan miał 1,14 bln jenów netto, tyle że świeżych rezerw pieniędzy nie przybywa, bo koszty stałe są wysokie, a sprzedaż maleje. Planowane kosztowne premiery uszczuplą z kolei kasę. — Nawet duże pieniądze szybko rozejdą się, jeśli nie będziemy ostrożni — stwierdziła osoba związana z kierownictwem firmy. Podczas wewnętrznych dyskusji w kierownictwie pojawiły się obawy, że rozważane nowe działania znane jako cięcia „Drugiej Fazy” mogą nie wystarczyć do osiągnięcia 3-letnich celów, jeśli sprzedaż nie poprawi się dość szybko. Dodatkowym czynnikiem zakłócającym była afera z Ghosnem (dymisja, ucieczka z Japonii i oskarżenie współpracowników). To tak wstrząsnęło szefami Nissana, że sparaliżowało ich zdolność płynnej realizacji planowanych posunięć. Z początkiem grudnia stery w firmie przejęli prezes Makoto Uchida i wiceprezes ds. operacyjnych Ashwani Gupta, którzy nie są pod presją przeciwników sojuszu z Renault sabotujących plan i mogą wdrażać to, co zaakceptowała rada dyrektorów.

CZYTAJ TAKŻE: Nissan Ariya: Elektryczna wojna z Mercedesem i Teslą

""

Nowy Nissan Juke.

moto.rp.pl

Nissan zamierza rozstać się z co najmniej 4300 pracownikami nieprodukcyjnymi (szefowie serwisów, kierownicy zmiany, biuro obsługi klienta, recepcja itp.) i zamknąć dwie fabryki. W ten sposób Nissan chce oszczędzić do 2023 r. minimum 480 mld jenów (ok 17 mld złotych), 300 mld jenów z redukcji kosztów stałych, 180 mld na premierach nowych modeli, których ma być mniej. Przewiduje się również ograniczenie wersji poszczególnych modeli. Cięcie zatrudnienia nastąpi głównie w centralach firmy w USA (Tennessee) i w Europie (Genewa). Mniej będzie środków na reklamę i marketing, który pochłaniał niemal bilion jenów rocznie, ok. 45 proc. kosztów stałych firmy wynoszących 2,1 bln jenów. Te wszystkie działania będą niezależne od ogłoszonego w lipcu planu przewidującego likwidację 12 500 miejsc pracy na świecie do końca roku finansowego 2022/23. Poza zmniejszeniem kosztów stałych szefowie firmy rozważają rezygnację z nierentownych modeli, przyspieszenie prac nad nowymi produktami i skrócenie średniego wieku całej gamy modeli z 5 lat obecnie do 2,5 lat.

Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta