Paweł Piwowar, wiceprezes Asseco: Na wyścigi do ładowarki

Państwo traci co najmniej 20 zł na każdych stu kilometrach przejechanych elektrykiem. Rocznie, zakładając 20 tys. km przebiegu, to 4 tys. zł – mówi Robertowi Przybylskiemu wiceprezes Asseco Poland, na co dzień jeżdżący jedną z trzystu zarejestrowanych w Polsce Tesli.

Publikacja: 02.08.2018 13:47

Paweł Piwowar, wiceprezes Asseco: Na wyścigi do ładowarki

Foto: mat.pras.

Nie zasypia pan ładując Teslę?

Naładowanie akumulatora o pojemności 80 kWh wymaga, używając zwykłego gniazdka, 35 godzin, ale w pracy i domu mam ładowarki o większych mocach, więc nie jest tak źle. Na wyjeździe korzystam z przygodnych możliwości, z czym jest zresztą coraz lepiej. Z początku ze stacji i hoteli przeganiali nas, nie wiedzieli o co chodzi. Teraz powiedzą „pan podjedzie od kuchni”, wystawią przez okno wtyczkę i nawet zdarza się, że mam „siłę” czyli trójfazowy prąd o napięciu 400 V.

""

fot. Tesla, Manager MBA Magazine

moto.rp.pl

Tesla wysadziła już korki podczas ładowania?

Nie ma takiego niebezpieczeństwa, np. podłączenie do budynku naszego biura ma chyba 3 MW mocy, a Tesla potrzebuje 50 kW, więc jest to dwa rzędy wielkości mniej. Stacje z szybkimi ładowarkami mają dodatkowe transformatory. Nawet milion e-aut nie będzie zagrożeniem dla systemu energetycznego, bo te wszystkie auta zużyją zaledwie 2,5 proc. energii elektrycznej konsumowanej w Polsce.

Jeździ pan Teslą po kraju?

""

fot. mat. pras.

moto.rp.pl

Oczywiście, nie ma problemu, do Gdańska, do Krynicy Górskiej. Wiem gdzie są ładowarki, np. jadąc na wybrzeże mam postój w Ciechocinku, bo tam na stacji Orlenu jest ładowarka. Wrocław jest na granicy zasięgu, ale w Aleksandrowie Łódzkim znajduje się darmowa ładowarka ABB. Jeżeli w Strykowie Tesla zjeżdża z A1, to na pewno do niej. Raz były przede mną dwie i ścigaliśmy się. Przyjechałem za Norwegiem, ale przed Szwajcarem. E-zmotoryzowani to cenni klienci stacji paliw, bo mają 45 minut na ładowanie i najprawdopodobniej będą gośćmi restauracji. Stacje już 70 proc. zysków czerpią z delikatesów, a e-mobilność pogłębi ten trend.

Poza tym mam za darmo ładowanie na szybkich ładowarkach Tesli, bo kupiłem auto przed 17 stycznia 2016 roku. Niezależnie od właściciela, auto ma darmowe ładowanie na superchargerach, których jest 1200 na świecie, w tym 70 w Niemczech, 34 w Hiszpanii, 4 w Polsce (na stacjach Orlenu). Po 25 minutach od podłączenia auta pobieram energię na pokonanie 320 km.

Ale częste ładowanie pełną mocą niszczy akumulator….

Instrukcja obsługi Tesli przestrzega, aby korzystać z superładowarki raz na 5-10 ładowań, żeby nie nadwyrężyć akumulatora. Jedynie nie do końca wiadomo co to znaczy ładowanie. Czy chodzi o ładowanie od zera, czy o podładowanie. Więc nie przesadzam, ale specjalnie tym ograniczeniem nie martwię się.

Czy akumulator stracił już dużo pojemności?

Przez cztery lata cztery procent, zasięg zmalał z 400 do 380-385 km. Tesla gwarantuje, że utrata pojemności przez 10 lat będzie mniejsza niż 10 proc.

""

fot. Tesla, Manager MBA Magazine

moto.rp.pl

Asseco kupiło Teslę w 2014 roku?

Od lat interesuje się wszystkim, co jest związane z nowymi technologiami i energią elektryczną. Dlatego samochód Tesli zwrócił moją uwagę, gdy był  jeszcze na etapie koncepcji. Zamówiłem auto internetowo już w 2010 roku, spodziewając się 2-letniego oczekiwania. Produkcja ruszyła jednak dopiero w 2012 roku i na dodatek rozkręcała się bardzo powoli, na początek sięgała piętnastu aut tygodniowo. Rok później Tesla stworzyła wersję europejską i przesunęła mnie do innej kolejki, odbiór znów odwlókł się, ale jedna rzecz była w tym dobra: fabryka przystosowała samochód do ładowania napięciem 230 V, a nie 120 V, które jest stosowane w USA. Większość ładowań odbywa się ze zwykłych gniazdek, zatem jest to ważne udogodnienie. To nie były koniec przygód, ale ostatecznie w maju 2014 roku odebrałem moje nowe, służbowe auto.

CZYTAJ TAKŻE: Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland: E-auto trafi pod strzechy

I jak się nim jeździ?

Zaraz, zaraz, najpierw rejestracja. Auto przyjechało na lawecie do Warszawy, a rejestracja była w Rzeszowie, w którym jest siedziba Asseco. Trwała ona miesiąc, bo wydział komunikacji nigdy wcześniej elektrycznego auta nie rejestrował i miał dużo wątpliwości. Wszystkie dokumenty wymagają podania pojemności silnika, od tego uzależnione są podatki. 3 tygodnie trwało uzgodnienie w jakiej wysokości powinni naliczyć akcyzę (SAD wystawiły władze holenderskie, które dopuściły Teslę na europejski obszar celny). Naliczył najmniejszą, a ponieważ nie kupuję paliwa, nie płace podatku drogowego.

Nasz samochód jest zbyt stary, by mieć autopilota. Ale niezależnie od tego myślę, że uczucie, kiedy siedzę w fotelu kierowcy, trzymam nogi na podłodze i ręce na kolanach, a nie na kierownicy, byłoby dość przerażające

""

Fot. Tesla, Manager MBA Magazine

moto.rp.pl

I tak został pan mistrzem w unikaniu podatków?

Ale w majestacie prawa i wyłącznie jako użytkownik Tesli. Na przejechanie 100 km potrzebuję energii elektrycznej za 10 zł, w czym jest nie więcej niż 2 zł podatków. Podobny samochód z silnikiem spalinowym zużyje ok. 10 litrów paliwa, czyli wydatek sięgnie 50 zł, w czym jest 30 zł podatków. Zatem państwo traci co najmniej 20 zł na każdych stu kilometrach przejechanych elektrykiem. Rocznie, zakładając 20 tys. km przebiegu, to 4 tys. zł. Tymczasem premier mówi, że e-samochodów ma być milion, co oznacza, że fiskus straci na nich 4 mld zł podatków. Per saldo jednak państwo na tym skorzysta, bo samochody będą zużywać polski węgiel, a nie importowaną z Rosji ropę.

CZYTAJ TAKŻE: Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru: Napędy alternatywne potrzebują wsparcia państwa

Czy rachunek nie jest niedoszacowany? Szybkie ładowanie jest drogie.

Opłata 10 zł odpowiada stawce 0,55 zł za kWh przy wolnym ładowaniu. Przy szybkim jest to 2 zł i wtedy koszt przejechania stu km wzrasta do niecałych 40 zł, co już jest porównywane z wydatkiem właściciela modelu spalinowego.

Tesla bywa nazywana ciężarówką z racji dużej masy akumulatorów. Czuć ją?

Czuć, daje tylnonapędowemu autu stabilność i bardzo dobrze, pewnie się nim jeździ. Ma napęd tylko na tył, wybrałem tańszą wersję, o mocy 417 KM, ale i tak boję się sprawdzić, czy auto faktycznie rozpędza się od 0 do 100 km/h w 5,4 sekundy. Droższa, z napędem na obie osie ma 726 KM. Do jazdy Teslą trzeba się przyzwyczaić. Np. nie można jak w spalinowym modelu zdjąć nogi z gazu aby rozpędem dotoczyć się do świateł, bo Tesla natychmiast zaczyna hamować i odzyskiwać energię, którą ładuje akumulator. Z kolei gdy jest on pełny, tego hamowania nie ma, co może zaskoczyć kierowcę nieobeznanego z Teslą.

Elektromobilność to nie tylko samochód! Moim zdaniem większą nadzieję dla nas, jako Polaków, budzi wątek infrastruktury do ładowania i związanych z nią systemów informatycznych

Korzysta pan z autopilota?

Nasz samochód jest zbyt stary, by mieć autopilota. Ale niezależnie od tego myślę, że uczucie, kiedy siedzę w fotelu kierowcy, trzymam nogi na podłodze i ręce na kolanach, a nie na kierownicy, byłoby dość przerażające. Niepokój powinni czuć też wszyscy inni użytkownicy dróg, bo wówczas widząc taki samochód nigdy nie do końca wiadomo czy prowadzi komputer czy człowiek. Poza tym wydaje mi się, że jazda autopilotem w pełnej funkcjonalności nie jest w Polsce do końca legalna.

CZYTAJ TAKŻE: Piotr Dulnik, prezes Suzuki Motor Poland: Zaangażowanie marki w sport to budowa wizerunku

Jak jeździ się po buspasach?

Nie ma jeszcze nalepek dla e-aut, ale funkcjonariusze już nauczyli się rozpoznawać Tesle, choć zdarzają się wyjątki. Niedawno czekałem w Tesli na żonę i pracował wentylator klimatyzacji. Mundurowi chcieli mi wlepić mandat za pracujący silnik spalinowy w stojącym aucie. Upierali się, że silnik pracuje bo coś szumi, dopiero po zajrzeniu do obu bagażników upewnili się, że Tesla ma tylko napęd elektryczny.

Czy wierzy Pan w to, że po krajowych drogach będą w przyszłości jeździć polskie samochody elektryczne?

Jestem przekonany, że możemy zaprojektować świetny polski samochód elektryczny, ale wydaje mi się, że wyprodukowanie go i zderzenie ze światową konkurencją, która ma miliardy i lata doświadczeń w tej branży, będzie niesamowicie ciężkie. Ale elektromobilność to nie tylko samochód! Moim zdaniem większą nadzieję dla nas, jako Polaków, budzi wątek infrastruktury do ładowania i związanych z nią systemów informatycznych. Takie systemy umożliwiają na przykład rozliczanie zużycia energii za ładowanie pojazdu na jednym rachunku z opłatami za prąd, niezależnie od tego, w której ładowarce był on ładowany. Dzięki temu kierowca zyskuje swobodę w wyborze formy płatności za usługę i nie musi się martwić całym zapleczem oraz skomplikowaną strukturą rozliczeń pomiędzy wszystkimi zaangażowanym w sprzedaż energii podmiotami. Jestem przekonany, że właśnie takie systemy mogą być polskimi produktami eksportowymi, które podbiją zagraniczne rynki.

Nie zasypia pan ładując Teslę?

Naładowanie akumulatora o pojemności 80 kWh wymaga, używając zwykłego gniazdka, 35 godzin, ale w pracy i domu mam ładowarki o większych mocach, więc nie jest tak źle. Na wyjeździe korzystam z przygodnych możliwości, z czym jest zresztą coraz lepiej. Z początku ze stacji i hoteli przeganiali nas, nie wiedzieli o co chodzi. Teraz powiedzą „pan podjedzie od kuchni”, wystawią przez okno wtyczkę i nawet zdarza się, że mam „siłę” czyli trójfazowy prąd o napięciu 400 V.

Pozostało 94% artykułu
Od kuchni
Volvo zmierza ku giełdzie. Celuje w wycenę 20 mld dolarów
Od kuchni
Czekasz na auto w leasingu? Możesz wziąć zastępcze
Od kuchni
Ceny samochodów kompaktowych wzrosły o 63 proc.
Od kuchni
Wielki powrót Astona Martina
Od kuchni
Dealer będzie musiał odebrać wadliwe auto od klienta
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO