Przyznam, że nie jestem fanem zmian zachodzących w motoryzacji. Jestem pełen obaw co do zasięgów elektrycznych aut, szybkości i czasu podróży, długości ładowania, dostępności punktów ładowania i cen prądu. Pewnie tak samo jak większość z was. To strach przed nowym czy uzasadnione obawy? Na razie to pierwsze, bo przyznaję, że doświadczeń z podróży i użytkowania elektrycznych aut zbyt dużego nie mam. Kilka nissanów leaf, renault zoe, audi e-tron, jaguar i-Type, jakaś tesla, i tyle. Te całe „doświadczenie” to w dodatku nic innego jak „jazda wokół trzepaka” – miejskie kręcenie się tu i tam. Nic, co mogłoby dać jakikolwiek obraz użytkowania na co dzień elektrycznych samochodów.
hdrpl
Volkswagen obiecał zeroemisyjny wyjazd. Począwszy od przelotów samolotem(!) poprzez ładowanie prądu do aut z odnawialnych źródeł energii aż po nocleg w hotelu, który również zasilany jest w pełni zielonym prądem. Miał to być przykład, że nie trzeba czekać – już da się podróżować nie zanieczyszczając atmosfery. Naładowanym, elektrycznym autem Audi e-tron ruszyliśmy z lotniska w Monachium w stronę Alp. Komputer pokładowy obliczył zasięg na nieco powyżej 300 km. Dystans do pokonania ponad 400 km. Te 300 km zasięgu to mniej niż dane fabryczne, które obiecują na jednym ładowaniu więcej niż 400 km, ale to efekt ostatniej podróży. Auta przyjechały do Monachium z Poznania na kołach i miały dość wysoką średnią prędkość podróży. Audi e-tron 55 quattro ma 408 KM mocy, przyspiesza w 5,6 sekundy do 100 km/h. Zwróćcie uwagę, że testowy egzemplarz ma zieloną tablicę rejestracyjną. Takie wydawane są od tego roku dla wszystkich w pełni elektrycznych aut. Kto kupił elektryk wcześniej, w urzędzie komunikacji otrzyma nowe, zielone tablice.
hdrpl
nor