Rzut okiem na kalendarz. Nie. Nic się nie zmieniło. Nie przeniosłem się w przeszłość. Jest rok 2018 r. Skoro tak, to 120-konny silnik w kompakcie powinien przecież być trzycylindrowym maleństwem o pojemności najwyżej 1,2 litra, a jeszcze lepiej chudziutką litrówką. Z turbiną (albo i dwoma) i systemem „Eko Mega Pro Plus”, dławiącym moc o przynajmniej połowę. A tu mamy całe dwa litry. Bez turbiny. Co się dzieje?
fot. Krzysztof Galimski
Nic się nie dzieje. To filozofia Mazdy, której firma trzyma się z żelazną konsekwencją. Right sizing oznacza, że silniki nie powinny być zbyt małe czy jakoś specjalnie wysilone. Mają mieć „właściwy” rozmiar. I absolutnie żadnych turbin, sprężarek czy systemów odłączających cylindry. Jak za dobrych, dawnych czasów.
fot. Krzysztof Galimski
Niczego z „dawnych lat” nie ma za to w sylwetce pojazdu. Trudno spotkać kogoś, komu obecna linia Mazdy by się nie podobała. To bardzo ładne samochody, i kompaktowa trójka nie jest tu żadnym wyjątkiem. I choć szczytem osiągnięć japońskich stylistów jest czterodrzwiowy sedan, to i pięciodrzwiowemu hatchbackowi niczego nie brakuje.