Ostatnio coraz częściej mówiło się o konieczności podniesienia dopuszczalnego limitu masy całkowitej aut jakie można prowadzić posiadając kategorię B. Wszystko przez spory wzrost masy własnej samochodów, w szczególności tych elektrycznych. Na rynku jest coraz więcej modeli dochodzących do limitu masy całkowitej 3,5 tony, które legalnie można prowadzić posiadając kategorię B. Teraz w Parlamencie Europejskim zrodził się szkic przepisów, który ma zupełnie odwrotny charakter.

Czytaj więcej

Odcinkowy pomiar prędkości bije rekordy. Dziennie 3,1 tys. wykroczeń

Propozycja europarlamentarzystów, która nijak ma się do rozwijającego się rynku motoryzacyjnego przewiduje dwie zmiany. Pierwsza zakłada, że dopuszczalna masa całkowita dla samochodów na prawo jazdy kategorii B ma zostać obniżona i to do zaledwie 1,8 tony. Jednocześnie powstać ma zupełnie nowa kategoria B+, której warunkiem są dodatkowe szkolenia i zdanie egzaminu pozwalającego prowadzić pojazdy o DMC między 1,8 a 3,5 tony. Zmiana ma dotyczyć zarówno kierowców prywatnych, jak i zawodowych. Gdyby nowe przepisy weszły w życie, kurs na B+ będzie czekał większość kierowców. Dopuszczalna masa własna Toyoty Corolli, czyli najczęściej kupowanego samochodu w Polsce, w wersji 2.0 (196 KM) wynosi 1910 kg, czyli wykracza poza wyznaczony limit. Inaczej mówiąc na założony nowy limit łapie się ogromna ilość aut poza tymi małymi, których na rynku praktycznie już nie ma.

Czytaj więcej

Tak wygląda nowy i prawdopodobnie ostatni Volkswagen Passat

Pomysłodawcy tłumaczą się jak zwykle - względami ekologicznymi. Mamy jeździć mniejszymi samochodami, które m.in. przez nałożone normy i przepisy tej samej Unii Europejskiej znikły z rynku, bo markom samochodowym nie opłacało się ich produkować. Ten pomysł urzędników z Brukseli ma na celu ograniczenie popularność SUV-ów. Międzynarodowa organizacja przewoźników IRU, automobilklub FiA i organizacja producentów pojazdów ACEA zaapelowały do Brukseli o odrzucenie tej propozycji.