Początek maja może napawać lekkim optymizmem. Choć wyniki sprzedaży cały czas nie są dobre to sytuacja w pewnym się normuje. Jak wynika z opublikowanych danych IBRM Samar po 10 dniach maja sprzedaż samochodów osobowych wyniosła -65,2 proc. w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku (dalej: r/r), a łącznie zarejestrowano 3810 pojazdów. Choć nie jest to wartość zadowalająca to w nie jest ona gorsza od tej która była na koniec kwietnia. – Pierwsze 10 dni maja przyniosło lekką poprawę, co daje nadzieję, że wynik z maja będzie lepszy niż pierwotnie zakładano. Pomimo dużej niepewności, klienci zaczęli odwiedzać salony. Choć to nie przekłada się jeszcze na wyniki, to daje podstawę do lekkiego optymizmu – komentuje Wojciech Drzewiecki, Prezes IBRM Samar.
Toyota C-HR.
Sytuację poprawia fakt, że fabryki powoli wracają do normalnego funkcjonowania. Dzięki temu dealerzy będą mieli większą pulę aut do sprzedaży, a zamówienia, które zostały wstrzymane, zostaną zrealizowane. Cały czas siłą napędową rynku są firmy. W opisywanym okresie odpowiadały one za 68,8 proc. sprzedaży (31,2 proc. stanowiły zakupy przez odbiorców prywatnych). Na chwilę obecną producenci zaliczający się do TOP30 sprzedaży cały czas odnotowują straty w stosunku r/r. Pierwsza dwójka rynku w ostatnim czasie jest bez mian. Cały czas liderem pozostaje Toyota z 533 rejestracjami (-60,8 proc.) i udziałem w rynku na poziomie 14 proc. Druga jest Skoda z wynikiem 517 zarejestrowanymi pojazdami (-66,1 proc.). Zmiany zaszły, na trzecim miejscu. Do tej pory widniał tam Volkswagen. Spadł on jednak na czwartą lokatę z wynikiem 297 sprzedanych aut (-76,1 proc.). Z kolei na ostatnie miejsce podium wskoczyło Renault, rejestrując przez pierwsze 10 dni 333 samochody (-29,4 proc.). Do pierwszej dziesiątki z marek premium poza BMW i Mercedesem dołączyło Audi. I to właśnie firma z Ingolstadt w Top10 zaliczyła najmniejszy procentowy spadek – 27,8 proc.
CZYTAJ TAKŻE: Jak uratować rynek samochodowy po pandemii?
Renault Megane.