Dziś do ruchu zostanie włączony fragment autostrady A1 pomiędzy Pyrzowicami a Częstochową. Otwarcie 33-km odcinka zaplanowano z pompą: mają w nim uczestniczyć m.in. członkowie rządu z premierem Mateuszem Morawieckim, przedstawiciele Komisji Europejskiej i politycy PiS. Oddanie do ruchu trasy trudno będzie jednak uznać za sukces. Autostrada pozostanie niedokończona, bo z czterech budowanych odcinków kierowcy skorzystają z dwóch. Do tego pozbawiona miejsc obsługi podróżnych i stacji paliw, a także praktycznie zamknięta dla dużych ciężarówek z powodu braku odpowiednich dla przeszło 12-tonowych pojazdów połączeń z drogami krajowymi. Najważniejsza część autostrady – obwodnica Częstochowy jest wciąż w budowie, choć miała być gotowa już w końcu ubiegłego roku. Tymczasem dopiero w środę wieczorem nowi wykonawcy, którzy zastąpili włoskie Salini wyrzucone z inwestycji za brak postępu w pracach, na 800-metrowym kawałku rozpoczęli układanie betonu.
Poprawiają statystykę
Według deklaracji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) Częstochowę będzie można ominąć autostradą jeszcze przed końcem grudnia. Pozwoliłoby to poprawić statystykę oddanych dróg, choć trasa będzie co najwyżej przejezdna, a nie całkowicie dokończona (może zabraknąć elementów ochrony środowiska, dróg serwisowych, zostaną przewężenia i ograniczenia prędkości. Podobny pospieszny finisz realizowano już w końcu ub. roku na drogach ekspresowych S7 i S3. Na razie od stycznia 2019 r. udało się włączyć do ruchu tylko ok. 90 km.
W sumie pod względem zakończonych budów obecny rok będzie znacznie gorszy niż zakładał rząd. Początkowe plany włączenia do ruchu 520 km jeszcze na początku roku przycięto do 475 km. Ale najprawdopodobniej uda się zakończyć budowę co najwyżej ok. 400 km. W dodatku to kolejny raz, gdy efekty rozmijają się z założeniami resortu infrastruktury. W 2017 r. włączono do ruchu niewiele ponad 350 km szybkich dróg, choć planowano 400.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy odcinek autostrady A1 na razie będzie protezą