Popyt na opony do aut typu SUV skurczył się o 19 proc., a na opony do samochodów osobowych – o 18 proc. Jedynym segmentem, który odnotował wzrost okazały się opony motocyklowe – ich sprzedaż zwiększyła się w trzech kwartałach o 7 proc. r/r. Ale nie było to w stanie odwrócić negatywnego trendu dla całego biznesu oponiarskiego. Zatrudniająca ok. 11 tys. osób branża, która w ubiegłym roku miała 12 mld zł przychodów, nie ma także dobrych perspektyw. – Obawiamy się, że zamknięcie gospodarki znów mocno uderzy w branżę motoryzacyjną i oponiarską – mówi Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO.
CZYTAJ TAKŻE: Wirus podtopił polski rynek opon
Rynek został bardzo boleśnie dotknięty lockdownem w pierwszej połowie roku. Wiele zakładów musiało przerwać produkcję z powodu spadku zamówień zarówno z rynku pierwszego wyposażenia, jak i opon na wymianę. Co prawda, dynamika sprzedaży w samym trzecim kwartale pozwoliła zmniejszyć spadki z pierwszego półrocza praktycznie we wszystkich segmentach. Ale to nie zmienia fatalnej sytuacji, w jakiej znaleźli się producenci opon, ich importerzy i handlowcy. Pozytywne sygnały w sprzedaży opon ciężarowych, rolniczych i motocyklowych w 3. kwartale okazały się raczej sezonowym wyłomem, niż trwałym trendem. – Nawet zakupy opon przed sezonem zimowym nie zrekompensują tak głębokich spadków – stwierdza Sarnecki. – Możemy założyć, że rok 2020 będzie bardzo trudny – dodaje Andrzej Włodarczyk, prezes Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego.
Spadki sprzedaży na polskim rynku opon widoczne były jeszcze przed epidemia koronawirusa. W 2019 r. sprzedaż opon do samochodów osobowych spadła o 8 proc., przy czym ten segment rynku ratowały jedynie auta typu SUV, gdzie popyt się zwiększył. Spadki objęły także sprzedaż opon do samochodów dostawczych, ciężarowych i ciągników rolniczych, a także opon przemysłowych.