Niemcy nie chcą aut elektrycznych. Nawet z dopłatami.

Samochody elektryczne – wszyscy o nich mówią, ale niewiele osób chce je kupować. Przynajmniej na największym europejskim rynku motoryzacyjnym.

Publikacja: 08.09.2018 07:56

Niemcy nie chcą aut elektrycznych. Nawet z dopłatami.

Foto: moto.rp.pl

Aby rozwijać elektromobilność, Niemcy zaproponowali swoim kierowcom dotacje do zakupu samochodów elektrycznych i hybryd typu plug-in. Program wszedł w życie 2 lipca 2016 roku. Branża liczyła na wielki boom, a ku zaskoczeniu wielu skończyło się… klapą. Jak policzył niemiecki Federalny Urząd ds. Gospodarki i Kontroli Eksportu (BAFA) do końca sierpnia 2018 r. wpłynęło zaledwie 75 338 wniosków o wypłacenie premii. To niewiele więcej, niż Volkswagen sprzedaje na niemieckim rynku w ciągu miesiąca (lipiec 2018 – 66.367 sztuk). Powód do tak powściągliwego zachowania Niemców jest podobny jak w wielu innych krajach. Mimo subwencji koszt zakupu jest wciąż wysoki, infrastruktura ładowania aut słabo rozwinięta, do tego dochodzi mały zasięg takich pojazdów i długi czas ładowania.

""

W Niemczech jest ponad 10 tysięcy stacji ładowania aut elektrycznych.

Foto: moto.rp.pl

Zasady subwencji w Niemczech są proste. Za zakup modelu elektrycznego otrzymujemy 4000 euro, za model plug-in 3000 euro. Koszt zakupu auta nie może przekraczać 60 000 euro netto. Dodatkowo programem objęta jest Tesla Model S, która w Niemczech kosztuje od 69 970 euro. O dopłaty mogą ubiegać się zarówno firmy, jak i osoby prywatne.

ZOBACZ TAKŻE: Światowa premiera EQC: Mercedes pod elektryczną gwiazdą

Przez 25 miesięcy wpłynęło 45 493 wniosków o dopłatę do samochodu elektrycznego i 29 827 do hybryd ładowanych z gniazdka. Zarejestrowano również 18 wniosków na samochody o napędzie wodorowym, na które też przysługuje subwencja. Lider tego zestawienia jest zaskakujący. To Smart fortwo electric drive (9 060 wniosków). Na drugim miejscu jest Renault Zoe (8 087), a na trzecim BMW i3/i3s (6 278).

""

Najwięcej wniosków o dopłaty wpłynęło na elektryczny model Smarta.

Foto: moto.rp.pl

Jak widać  wprowadzenie elektromobilności wcale nie jest takie proste i łatwe. Model dopłat, który sprawdził się w Norwegii, nie potwierdził się w Niemczech. Nawet biorąc pod uwagę, że u naszych zachodnich sąsiadów jest już ponad 10 tysięcy punktów ładowania aut elektrycznych. W Polsce – nieco ponad 300.

Aby rozwijać elektromobilność, Niemcy zaproponowali swoim kierowcom dotacje do zakupu samochodów elektrycznych i hybryd typu plug-in. Program wszedł w życie 2 lipca 2016 roku. Branża liczyła na wielki boom, a ku zaskoczeniu wielu skończyło się… klapą. Jak policzył niemiecki Federalny Urząd ds. Gospodarki i Kontroli Eksportu (BAFA) do końca sierpnia 2018 r. wpłynęło zaledwie 75 338 wniosków o wypłacenie premii. To niewiele więcej, niż Volkswagen sprzedaje na niemieckim rynku w ciągu miesiąca (lipiec 2018 – 66.367 sztuk). Powód do tak powściągliwego zachowania Niemców jest podobny jak w wielu innych krajach. Mimo subwencji koszt zakupu jest wciąż wysoki, infrastruktura ładowania aut słabo rozwinięta, do tego dochodzi mały zasięg takich pojazdów i długi czas ładowania.

Tu i Teraz
Bytom z odcinkowym pomiarem prędkości. Utrudnienia na obwodnicy Aglomeracji Śląskiej
Tu i Teraz
Restart Jaguara z nowym logotypem. Nie każdemu się spodoba
Tu i Teraz
Elon Musk rośnie w siłę. Większy stan konta i polityczna kariera
Tu i Teraz
Niemiecka marka motoryzacyjna przenosi produkcję do Tajlandii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tu i Teraz
Na stacjach jest już nowe paliwo. Sprawdź czy tankujesz je do zbiornika