Ministerstwa nie chcą pojazdów elektrycznych

Wbrew planom ministra energii kancelaria premier Beaty Szydło, cztery resorty, Krajowa Administracja Skarbowa, BOR i Urząd Lotnictwa Cywilnego nie chcą być forpocztą elektromobilności.

Publikacja: 01.06.2017 23:34

samochody elektryczne

samochody elektryczne

Foto: 123RF

Wiele instytucji państwowych sprzeciwia się nałożeniu na nie obowiązku posiadania przynajmniej 50 proc. samochodów na prąd w swoich flotach do 2025 r. (zaczynając od 10 proc. już w 2020 r.) – wynika z zakończonych w środę konsultacji projektu ustawy o elektromobilności, która jest oczkiem w głowie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.

– Szkoda, że rząd promujący elektromobilność sam nie chce uczestniczyć w jej rozwijaniu – komentuje Dominik Gajewski, radca prawny i ekspert Konfederacji Lewiatan. Uważa, że w ustawie powinno być jak najmniej wyjątków.

KOLEJKA DO DYSPENSY

Zarówno Beata Kempa, szefowa kancelarii Beaty Szydło, jak i sekretarz stanu w resorcie finansów Leszek Skiba zwrócili w konsultacjach uwagę na niewskazanie źródeł finansowania tych wydatków i wynikające z tego obciążenia budżetowe. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów prosi o wyłączenie z obowiązku jej pojazdów oraz aut Biura Ochrony Rządu. Proponuje też zwolnić z niego auta Centrum Obsługi Administracji Rządowej, z których odpłatnie korzysta szef KPRM.

Wiceminister finansów chce wydłużenia okresu na osiągnięcie 10-proc. progu. Prosi o dyspensę dla floty Krajowej Administracji Skarbowej. W sukurs przychodzi mu Urząd Lotnictwa Cywilnego, który nie tylko chce wydłużenia terminu do 2030 r., a wymianę aut woli rozpocząć dopiero od 2020 r. Proponuje też obniżkę celu do 5–10 proc. Do koncertu życzeń dołącza Ministerstwo Obrony Narodowej (chce zwolnienia dla Żandarmerii Wojskowej) i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które zwraca uwagę, że pojazdy wykorzystywane w placówkach zagranicznych musi dostosować do lokalnych wymogów, a w kraju nie kupuje nowych aut, bo korzysta z tych wycofanych z ambasad.

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zwraca uwagę, że społeczeństwo źle odbierze masowe zakupy przez urzędy e-aut dużo droższych niż spalinowe. Chce też wyraźnie zaznaczyć, że limit nie dotyczy ciągników, pługów i solarek wykorzystywanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.

ZAPEWNIĆ KONKURENCJĘ

Jeszcze dłuższa jest lista instytucji, które domagają się zwolnień z planowanej opłaty za wjazd do stref zeroemisyjnych. Często nie są to żądania bezzasadne, np. resort zdrowia domaga się zwolnienia dla służb sanitarnych, a MON dla sił zbrojnych, w tym żandarmerii. Ale podobne prośby ma też KPRM i resort środowiska.

Zarówno resort infrastruktury, jak i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zwracają uwagę na konieczność wprowadzenia stawek maksymalnych takich opłat. Ministerstwo Środowiska zaś chce je zróżnicować zależnie od uciążliwości auta, a także powiązać rozwój elektromobilności i rozproszonych odnawialnych źródeł energii, by nie obciążać sieci elektroenergetycznej.

Instytucje państwowe i inwestorzy prywatni ostrzegają, że sposób przeprowadzania konkursów na budowę ładowarek do e-aut w uprzywilejowanej pozycji stawia dystrybutorów prądu, co źle wpłynie na konkurencję. – Jeśli inwestor po czterech latach będzie musiał przekazać wybudowane punkty na własność gminie, zniechęci to prywatnych operatorów do stawiania ładowarek. Zaczną je budować dystrybutorzy energii (OSD), co oznacza przerzucenie kosztów na wszystkich odbiorców prądu – wskazuje Rafał Czyżewski, prezes Greenway Infrastructure w Polsce, firmy budującej sieć szybkich ładowarek. Proponuje wydłużenie okresu zarządzania infrastrukturą i zmianę modelu konkursów na jej operatorów. W celu przyspieszenia budowy stacji ładowania Czyżewski proponuje szybką ścieżkę: w przypadku jednej czwartej z planowanych 6 tys. punktów można by stawiać słupki w miejscach pozyskanych na zasadach rynkowych, bez czekania na plany dystrybutorów energii i gmin. Szef Greenwaya proponuje też dotacje dla punktów, które ruszą do końca 2019 r.

Eksperci mówią także o potrzebie pobudzenia rynku przez dopłaty do e-aut. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR wylicza je na 30 tys. zł na pojazd. Z kolei Gajewski z Lewiatana postuluje też rozszerzenie amortyzacji na wartość całego auta (a nie tylko 30 tys. euro) oraz zwolnienie z akcyzy.

Wiele instytucji państwowych sprzeciwia się nałożeniu na nie obowiązku posiadania przynajmniej 50 proc. samochodów na prąd w swoich flotach do 2025 r. (zaczynając od 10 proc. już w 2020 r.) – wynika z zakończonych w środę konsultacji projektu ustawy o elektromobilności, która jest oczkiem w głowie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.

– Szkoda, że rząd promujący elektromobilność sam nie chce uczestniczyć w jej rozwijaniu – komentuje Dominik Gajewski, radca prawny i ekspert Konfederacji Lewiatan. Uważa, że w ustawie powinno być jak najmniej wyjątków.

Pozostało 86% artykułu
Ekologia
Chińczycy mają sposób na tani wodór. To wywróci rynek do góry nogami
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Ekologia
Silnik diesla zasilany wodorem. To osiągnięcie Politechniki Krakowskiej
Ekologia
Strefy Czystego Transportu – spójrzmy na fakty
Ekologia
Nowe badanie UE. Przez ostatnie 12 lat nie odnotowano redukcji emisji CO2
Ekologia
Miłosz Jakubowski: Strefa Czystego Transportu – nie taka straszna, jak ją malują