Producenci samochodów doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego na różne sposoby starają się przypominać kierowcom, że nie jadą samochodem autonomicznym, że wszelkiego rodzaju systemy asystujące i wspierające tylko pomagają, a nie zastępują i pełna odpowiedzialność spoczywa na człowieku siedzącym za kierownicą. Niedawno pisaliśmy o wnioskach amerykańskiego psychiatry i szefa startupu Reimbursify Vatsala G. Thakkara, który ostrzega, że coraz bardziej polegamy na technologii i stajemy się przez to mniej uważni za kierownicą. W artykule opublikowanym w New York Times zastanawia się, czy coraz częściej wyręczające kierowcę systemy asystujące nie prowadzą do skutków odwrotnych od zamierzonych przez ich twórców. A wszystko wzięło się stąd, że pożyczył samochód od swojej żony i podczas cofania podświadomie czekał na sygnał czujników parkowania. Tyle, że ten model nie był w nie wyposażony i doszło do parkingowej stłuczki…
Do w pełni autonomicznej jazdy jeszcze droga daleka… / fot. AdobeStock
Jednak to, że coraz bardziej ufamy elektronice i przestajemy być skoncentrowani na drodze to jedno. Drugim problemem jest fakt, że nie zawsze kierowcy zdają sobie w pełni sprawę, jak działają i jakim ograniczeniom podlegają systemy, z których korzystają. A trzecim, że i same systemy nie są jeszcze perfekcyjne. I w ten sposób powstaje niebezpieczny miks, który może doprowadzić do wypadku lub powstania niebezpiecznej sytuacji.
CZYTAJ TAKŻE: Chcesz jeździć bezpiecznie, prowadź auto z manualną skrzynią biegów
Weźmy aktywny tempomat. To jeden z tych wynalazków, do którego warto dopłacić, żeby mieć go na pokładzie.Jeśli jeszcze jest sprzęgnięty z asystentem jazdy w korku z systemem stop&go i dobrze działającym, aktywnym asystentem utrzymywania pasa ruchu, możemy się poczuć nieomal jak w aucie autonomicznym. I tak się (nieomal) czułem podróżując niedawno nową Mazdą 3. Do momentu, kiedy jadąc na tempomacie lewym pasem na łuku ekspresówki (także prowadzącym w lewo) samochód zaczął niespodziewanie hamować. Dlaczego? Bo na prawym pasie znajdowała się ciężarówka i system uznał, że nagle przed maską znalazł się inny pojazd, mimo że oba znajdowały się w skręcie. Być może to wina zbyt szerokiego pola widzenia radaru, być może kwestia kalibracji (do podobnej sytuacji doszło również bez tempomatu – na wyświetlaczu HUD zobaczyłem wtedy czerwony, migający napis HAMUJ). Powód nie jest istotny, fakt, że niespodziewane hamowanie podczas wyprzedzania na ekspresówce czy autostradzie może doprowadzić do kolizji – ktoś jadący z tyłu raczej takiego manewru się nie spodziewa. Przyznaję, nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, muszę sprawdzić, czy tempomaty w innych modelach reagują podobnie. Fakt, że takie zbiegi okoliczności zdarzają się rzadziej niż częściej, ale się zdarzają i nie można zwalać tu całej winy na system, który – poza tą sytuacją – działał bez zarzutu. Dlatego nie można sobie pozwolić na dekoncentrację.