Wiodący motoryzacyjny portal ogłoszeniowy w Polsce, chce ujawnienia danych dotyczących samochodów używanych. Na początek Otomoto wprowadzi u siebie obowiązek wpisywania nr VIN w ogłoszeniu. To ma być początek ograniczania wpływu asymetrii informacji między kupującymi a sprzedawcami. Bo nie jest dobrze. Dzisiaj nr VIN ujawnia co czwarty sprzedawca, to zdecydowanie za mało

Juliusz Szalek: Kupujemy coraz więcej samochodów. Nowych i używanych. Wszyscy powinni się cieszyć, ale czy rzeczywiście jest tak dobrze, jak mogą wskazywać na to dane? Dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle?

Jakub Wojtakajtis: Ponieważ jeździmy coraz starszymi samochodami. Mamy coraz nowsze telefony, lodówki, telewizory, coraz częściej jeździmy na wakacje, nasze mieszkania wyglądają coraz lepiej, natomiast nasze samochody z roku na rok są coraz starsze.

""

Businessman with luggage waiting to cross city street

moto.rp.pl

JS: Jaki jest średni wiek polskiego samochodu?

Jakub Wojtakajtis: Z danych udostępnianych przez  CEPIK wynika, że średni wiek samochodu na drogach to około 13-14 lat. W przybliżeniu, ponieważ to nie jest proste do ustalenia.

JS: Czy to są złe samochody?

Jakub Wojtakajtis: To nie są zawsze złe samochody, ale nie w tym rzecz. Kłopot w tym, że z roku na rok są one coraz gorsze. I to jest właśnie ten najbardziej niepokojący trend. Nie chodzi o to, że starzeją się samochody, które już posiadamy. Rzecz w tym, że my je kupujemy i importujemy coraz starsze czyli coraz gorsze.

JS: Dlaczego tak się dzieje? Może kupujemy starsze auto, bo nowe są za drogie? Albo starsze auta zapewniają wystarczający polskim kierowcom poziom komfortu, bezpieczeństwa i technologii?

Jakub Wojtakajtis: Można przyjąć taką hipotezę. Co prawda starszy samochód jest mniej skomplikowany, ale jest znacznie bardziej wyeksploatowany. Jeżeli porównamy 11-letnie auta, które importowaliśmy w tym roku, do średnio 8 letnich, które importowaliśmy 10 lat temu, to nadal te sprowadzane obecnie będą bardziej zużyte. A kupujemy dużo. Rocznie mniej więcej pół miliona nowych samochodów, używanych importujemy milion,a nie można zapominać o ogromnym rynku wewnętrznym.

""

Aerial view of pedestrian crossing, Tokyo, Japan

moto.rp.pl

JS: Mam wrażenie, że przez ostatnie lata ta liczba utrzymuje się na stałym poziomie.

Jakub Wojtakajtis: Tak, rynek wymaga nasycenia i jest to odpowiedź na zapotrzebowanie polskich konsumentów. Rzecz w tym, że nie importujemy samochodów coraz nowszych. Z roku na rok są to samochody coraz starsze.

JS: Z waszego raportu wynika, że średnia wieku samochodów na naszych drogach to 13 lat. Ale co to oznacza dla kierowców, dla nas wszystkich.

Jakub Wojtakajtis: Przede wszystkim oznacza to, że jeździmy bardziej wyeksploatowanymi samochodami, które szybciej się psują. Kupujemy samochód starszy, bo jest tańszy.  Jest tańszy, bo prawdopodobnie jest gorszy. Robimy tak, ponieważ my, konsumenci nie potrafimy odróżnić samochodu złego, wyeksploatowanego od dobrego, w przyzwoitym stanie technicznym. Takie samochody często wyglądają podobnie. W takiej sytuacji po prostu kupujemy najtańszy

Z tego wynika cały szereg konsekwencji społecznych, gospodarczych i ekonomicznych. Akceptując brak wiedzy o stanie kupowanego auta i zakładając, że niestety nie jest on najlepszy, najprawdopodobniej także nie będziemy w takie auto inwestowali. Nie wymienimy klocków na czas, oleju, płynu hamulcowego itd. Kosztem takiego zachowania jest zatem utracona korzyść na rynku usług. Oprócz tego, taki samochód jest też rzadziej ubezpieczany i to widać w liczbach na tle innych krajów.

JS: No ale przecież OC jest obowiązkowe. Obojętnie czy mamy 20-letniego Passata, 5-letnią Toyotę, czy nowego Peugeota. Ubezpieczenie OC musimy kupić.

Jakub Wojtakajtis: Teoretycznie tak, ale, cały czas mamy pewien procent użytkowników, który nie kupuje nawet obowiązkowego ubezpieczenia. Ta liczba co prawda maleje, ale w dalszym ciągu to nie jest zero. Czyli nadal mamy samochody, które jeżdżą po polskich drogach, a nie są w ogóle bezpieczne. Po drugie rzadziej ubezpieczamy samochody w modelu autocasco i to też jest widoczne w statystykach. Po trzecie, jeżeli kupimy starszy, tani samochód, o którym wiemy, że ma raczej niższą wartość, to rzadziej jesteśmy skłonni go odpowiednio serwisować. Nie wymienimy na czas klocków, oleju, płynu hamulcowego itd. Słowem nie jesteśmy skłonni wydawać pieniędzy na coś, co wiemy, że ma raczej niższą wartość.

Pozostaje też kwestia bezpieczeństwa. Dowiedziono, że posiadając stary, wyeksploatowany samochód, jeździmy bardziej niebezpiecznie. I to też wyraźnie widać w polskich statystykach. Oczywiście jest szereg przyczyn, dlaczego tak robimy, ale stan samochodów jest tutaj również istotny.

JS: Przygotowaliście raport, w którym łączycie sprzedaż samochodu z teorią laureata nagrody Nobla. To ciekawe, ale zapadły mi w pamięci dwie informacje: aż 79 proc. badanych uważa, że świadome nieinformowanie kupującego o ukrytych wadach auta jest powszechną praktyką rynkową oraz to, że ponad połowa, czyli 56 proc. badanych uważa, iż sprzedawcy wykorzystują niewiedzę kupującego do zawyżenia ceny samochodu. Skąd wynika ta niewiedza i co do tego ma laureat nagrody Nobla?

Jakub Wojtakajtis: Niewiedza wynika z tego, że bardzo trudno jest nam odróżnić używany samochód w dobrym stanie, od tego bardzo wyeksploatowanego. Dla laika, który nie ma ani wiedzy ani odpowiednich narzędzi używane auta wyglądają dokładnie tak samo. Wyglądają, pachną i sprawiają takie same wrażenie. Bez odpowiedniej wiedzy, trudno odróżnić auto garażowane, z przebiegiem 60 tys., od pierwszego właściciela i bezwypadkowe, od tego, które ma na liczniku 260 tys. przebiegu, użytkowało go sześciu pracowników, bo był samochodem służbowym i jest po czterech czy pięciu stłuczkach.

Takie zjawisko na rynku już pół wieku temu opisał George Akerlof i w 2001 roku dostał za to Nobla. W skrócie, jeżeli nie potrafimy odróżnić dwóch rzeczy od siebie, to kupujemy tańszą.

""

Dark and moody image of urban road with traffic at twilight

moto.rp.pl

JS: Proste przełożenie, nie mamy wiedzy, więc wybieramy niską cenę.

Jakub Wojtakajtis: Generalnie jako konsumenci lubimy podejmować decyzje o tym, co kupujemy Pragniemy wiedzieć dlaczego kupujemy konkretną rzecz, czy jesteśmy tego mniej lub bardziej świadomi. Z naszego raportu wynika, że czterech na pięciu kupujących samochody godzi się z tym, że nie będzie wiedziało o wybranym pojeździe tyle, co sprzedający. To jest właśnie zjawisko asymetrii informacji, które opisał Akerlof. Wychodzimy jednak z założenia, że z tym stanem rzeczy należy coś zrobić.

JS: Co zatem można zrobić, by dysproporcja informacji była mniejsza?

Jakub Wojtakajtis: Udostępniać obiektywne i wiarygodne dane, które zwiększą wiedzę nabywcy. Dokładnie to miało miejsce, lata temu, przy okazji wprowadzenia obowiązku podawania na opakowaniach składu żywności. Świadomość konsumenta na przestrzeni lat zmieniła się diametralnie, na plus ma się rozumieć. Już dzisiaj na stronie historiapojazdu.gov.pl możemy sprawdzić historię pojazdu. Możemy to jednak zrobić pod warunkiem, że mamy dostępne trzy informację: nr VIN, nr rejestracyjny i datę pierwszej rejestracji.

JS: Od razu dodam, że z rejestracja jest prosta do zdobycia, nr VIN nieco trudniejszy, a data pierwsza rejestrator znajduje się w dowodzie rejestracyjnym.

Jakub Wojtakajtis: Zatem to, czy sprawdzimy historię pojazdu wynika z dobrej woli sprzedającego. W Otomoto pracujemy nad tym, by jak najwięcej ogłoszeń w naszym portalu i we wszystkich naszych serwisach zawierało te trzy informacje. Po to, by jak najłatwiej można było sprawdzić historię pojazdu, choć póki co VIN publikuje co czwarty sprzedawca. Niebawem bez podania tego numeru opublikowanie ogłoszenia w Otomoto będzie niemożliwe.

JS: Jesteście przekonani, że dzięki temu klienci bardziej świadomie będą wybierali samochody?

Jakub Wojtakajtis: Jesteśmy tego pewni. Konsumenci kupując samochód kupują spokój ducha. Dzisiaj kluczowym i podstawowym oczekiwaniem przy zakupie auta używanego jest to, żeby się on nie zepsuł. Nie będziemy wybierali młodszego auta tylko dlatego, że tak chcemy, ale wybierzemy go dlatego, bo potencjalnie będzie on mniej awaryjny. Będziemy przekonanie, że samochód dłużej będzie niezawodny.

JS: Czy Wasze działania spowodują, że ta z gruntu przegrana pozycja klienta ze sprzedawcą zmieni się?

Jakub Wojtakajtis: Tak, mamy w planach zdecydowane działania, które mają podnieść świadomość naszych konsumentów i ułatwić im dotarcie do informacji o samochodzie. Oczywiście to się nie stanie z dnia na dzień. To kwestia lat nie miesięcy. Przykłady można znaleźć na innych rynkach, na których wcześniej takie zmiany zachodziły. Rynek spożywczy jest tutaj dobrym przykładem. W momencie, kiedy obowiązkowe stało się umieszczanie na opakowaniu składu produktu, świadomość konsumentów znacznie wzrosła.

Z samochodami będzie bardzo podobnie. Pierwszym krokiem, który chcemy zrobić, to wprowadzić obowiązek zamieszczania w ogłoszeniach w naszych serwisach numeru VIN. Chcemy, by VIN był informacją publiczną, by stał się odpowiednikiem numeru księgi wieczystej dla nieruchomości. Skłonny byłby pan kupić nieruchomość nie znając jej nr księgi wieczystej? 

JS: Kiedy te zmiany zaczną obowiązywać?

Jakub Wojtakajtis: Nie mogę obiecać, że stanie się to za tydzień czy dwa. To wymaga dostosowania naszej platformy i produktu, ale jesteśmy w trakcie przygotowań i zrobimy to już wkrótce.

JS: Działacie w wielu krajach, na wielu kontynentach. Tam obowiązują już podobne regulację?

Jakub Wojtakajtis: Myślę, że dobrym przykładem będzie… Rosja.  Na naszej platformie Avito numer VIN od wielu lat jest obowiązkowy. Bez niego nie można umieścić ogłoszenia.

JS: I wskaźniki średniego wieku pojazdu są lepsze niż w Polsce?

Jakub Wojtakajtis: Rosja jest kompletnie innym krajem, o jeszcze niższym poziomie zaufania społecznego niż w Polsce. I o ile  trudno to porównywać, o tyle bez wątpienia świadomość klientów jest tam znacznie wyższa, a dostęp do numeru VIN jest powszechny i akceptowany przez wszystkich.

JS: W takim razie do jakiego kraju europejskiego moglibyśmy się porównywać?

Jakub Wojtakajtis: Myślę, że dobrym benchmarkiem byłaby dla nas Rumunia. Choć pod względem rozwoju rynku to raczej my jesteśmy dla nich odniesieniem. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę charakterystykę rynku to jesteśmy bardzo podobni. Polska jest dużym krajem,potrzebujemy samochodów, aby tu funkcjonować. Dużo ludzi mieszka w małych i średnich miejscowościach, dlatego samochód jest istotnym elementem codziennego życia. W Rumunii jest podobnie. Poza tym oni też mają podobnie stare samochody co my.

JS: Jesteśmy też krajem, który ma najniższe wskaźniki zaufania społecznego. Wydaje się, że to rzutuje na relacje klient kupujący. Czy pod względem zaufania też można coś zmienić?

Jakub Wojtakajtis: To jest dokładnie to, co zamierzamy zmieniać i absolutnie wierzymy, że jest to możliwe. Proszę spojrzeć na ranek e-commerce. Dzisiaj, jeżeli kupujemy coś w internecie, to często raczej nie zastanawiamy się czy zamówiony towar dojdzie, czy nie zostaniemy oszukani, czy ktoś nas nie naciągnie albo nie okradnie. Już ten etap przepracowaliśmy. Z czego to wynika? Cała branża odrobiła zadanie domowe wprowadzając wiele lat temu program ochrony kupujących, gwarancję i inne narzędzia budujące zaufanie.

Grupa OLX i Otomoto mają właśnie to e-commercowe DNA. Cały czas pracujemy nad budowaniem zaufania konsumentów do sprzedających. Wierzymy, że uda się to zrobić także na rynku samochodów używanych. Dzisiaj, jak wynika to z naszego badania przeprowadzonego z Kantarem, zakup samochodu używanego jest stresem. Chcemy to zmienić.

JS: No tak, tylko jeśli po zakupie okaże się, że coś z tym autem jest nie tak, to trudno je później zwrócić

Jakub Wojtakajtis: Tak, ale jest wiele innych mechanizmów, które mogą nam pozwolić przejść na wyższy poziom rozwoju rynku. Oczywiście gwarancje i rękojmie to część narzędzi, ale przede wszystkim trzeba skoncentrować się na tym, co może nastąpić jeszcze przed dokonaniem zakupu pojazdu, np. właśnie na historii pojazdu. Jesteśmy na początku tej drogi, zróbmy co jest możliwe, czyli upublicznijmy informacje o tym, co to jest za samochód, który trafia na rynek wtórny, jaka jest jego historia, czy był ubezpieczony, jaki miał przebieg i czy brał udział w kolizjach.

Na kolejnym etapie, możemy upublicznić informacje choćby o wypadkowości na podstawie danych ubezpieczycieli. Zanim dojdziemy do gwarancji i rękojmi istnieje cały szereg innych narzędzi, o których istnienie należy się zatroszczyć.

JS: Wtedy te stare samochody z usterkami nie będą się sprzedawać?

Jakub Wojtakajtis: Tak, bo cały proces zakupu będzie bardziej transparentny. I chciałbym podkreślić, że nie robimy nic nadzwyczajnego. Takie jest oczekiwanie konsumentów. Chcą mieć spokój ducha i kupować sobie rozwiązanie ich problemów, a nie zaraz po zakupie zastanawiać się czy ich auto się popsuje, co się w nim popsuje i kiedy.

Dziękuję za rozmowę 

Jak asymetria informacji wpływa na współczesny rynek motoryzacyjny w Polsce?
Raport OTOMOTO 

Materiał przygotowany we współpracy z Grupa OLX Sp. z o.o.