Na początku listopada zeszłego roku, czyli dokładnie wtedy kiedy zaczynałem pracę, Polska była tuż przed szczytem drugiej fali zachorowań. Wiedziałem, że poradzimy sobie z wyzwaniami wynikającymi z ograniczeń i obostrzeń. Niemniej problem, który pojawił się dosłownie kilka tygodni później, czyli braki półprzewodników, to sytuacja bez precedensu w motoryzacji. Wiele fabryk zostało zmuszonych do wstrzymania produkcji, w sumie przerwy te były znacznie dłuższe niż te spowodowane restrykcjami. Z tego powodu mamy dziś ogromny bank zamówień i wciąż ograniczone możliwości produkcyjne. W najbliższych tygodniach spodziewamy się poprawy sytuacji. Staramy się jak najszybciej dostarczyć klientom zamówione samochody.
Pavel Šolc, prezes VW Group Polska
Foto: mat. prasowe
Jak ocenia Pan rynek motoryzacyjny w Polsce? Jakie są największe wyzwania?
W perspektywie krótkoterminowej, największym wyzwaniem jest wspomniany kryzys związany z półprzewodnikami. Aby utrzymać zatrudnienie w salonach dealerskich, fabrykach oraz w setkach mniejszych firm - naszych dostawców, produkcja musi jak najszybciej wrócić do normy. W dłuższej perspektywie olbrzymim wyzwaniem dla Polski jest z pewnością bardzo stara flota pojazdów, jeden z najstarszych parków aut w Europie. Poziom bezpieczeństwa i emisji spalin w dwudziestoletnich samochodach diametralnie różni się od nowych aut. Polska jest wyjątkiem na tle innych krajów europejskich, w których użytkowanie bardzo starych, wysokoemisyjnych samochodów jest regulowane różnymi opłatami i podatkami. Dlatego tak wiele bardzo leciwych aut trafia na polski rynek. Rolą rządu jest ochrona środowiska, dbanie o poziom bezpieczeństwa i jakość samochodów na drogach. Ze strony Volkswagen Group Polska wdrażamy wiele rozwiązań, dzięki którym nowe i sprawdzone 2, 3, 4-letnie samochody są bardzo przystępne cenowo. Kilkaset złotych miesięcznie wystarczy na jazdę nowym autem. Polski rynek ma duży potencjał, uważam, że odświeżenie parku aut jest możliwe, należy to zrobić rozsądnie, krok po kroku.
Wróćmy do nowych aut. Motoryzacja się zmienia. Elektromobilność się rozpędza. Jednak także tutaj pomiędzy krajami Europy są duże dysproporcje. Czym są spowodowane?
Udział w rynku samochodów elektrycznych w UE zdecydowanie rośnie, oczywiście kosztem pojazdów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi. W trzecim kwartale 2021 r. zarówno auta w pełni elektryczne, jak i hybrydy typu plug-in, prawie podwoiły swój udział w rynku, który wyniósł odpowiednio 9,8 proc i 9,1 proc. Po raz pierwszy w Unii Europejskiej zarejestrowano więcej samochodów z możliwością ładowania z gniazdka (BEV i PHEV) niż samochodów z silnikiem Diesla. Niestety Polska odstaje od krajów Europy Zachodniej. Niewątpliwie siła nabywcza konsumentów w wielu krajach za zachodnią granicą jest większa. Ale to nie jedyne wytłumaczenie. W Niemczech sprzedaje się sześć razy więcej nowych samochodów niż w Polsce, ale kiedy spojrzymy na liczby dotyczące samochodów elektrycznych, okaże się, że tych sprzedaje się w Niemczech 60 razy więcej. Powodem są różnice w opodatkowaniu, systemie dopłat oraz w rozwoju infrastruktury. Jak dotąd polski rząd nie był chętny do promowania pojazdów elektrycznych tak mocno jak ma to miejsce w Europie Zachodniej. I ostatnia rzecz, klienci w Polsce nie są tak proekologiczni. Niemniej ta świadomość powoli się zmienia.