Brytyjska firma energetycznej National Grid, która działa głównie na rynkach Wielkiej Brytanii i USA obliczyła, że stacja ładowania aut ciężarowych będzie wymagać dostarczenia takich ilości prądu na poziomie małego miasta. Mniejsze punkty ładowania ciężarówek też potrzebują dużo energii, bo porównywalnej z zapotrzebowaniem stadionu sportowego. Jeśli raport ma rację, to niemal pewne jest, że w przyszłości pojawią się olbrzymie problemy z zapewnieniem odpowiednio mocnych przyłączy energetycznych.

Czytaj więcej

Sprzedaż elektryków w UE rośnie pomimo drogiego prądu. Rumunia już przed Polską

Raport zbiegł się z premierą elektrycznej ciężarówki Tesla Semi, która ma pojawić się w sprzedaży na początku grudnia. Elon Musk zapowiada, że w 2024 roku chce wyprodukować 50 tys. egzemplarzy rocznie elektrycznej ciężarówki z zasięgiem nawet do 800 km. Póki co temat elektryfikacji aut ciężarowych wygląda tak, że co chwilę pokazują się nowe modele, ale cisza panuje w temacie infrastruktury, która wymagać będzie gigantycznych nakładów pomijając problemy techniczne, które mogą okazać się nie do przejścia. Jak wskazują eksperci żeby dostarczać tak dużych ilości energii elektrycznej, trzeba praktycznie od nowa zbudować sieć przesyłu, a nawet dostosować elektrownie do nowych potrzeb.

Czytaj więcej

Maserati rozpoczęło współpracę z... Barbie