Wodór póki co to jest rzadkim paliwem w motoryzacji. Samochodów wyposażonych w ogniwo paliwowe jest niewiele – pod koniec stycznia 2019 roku w Niemczech było zarejestrowanych tylko 500 aut. Modeli czerpiących energię elektryczną z akumulatora – 83 tys. To więcej, ale też poniżej oczekiwań chociażby rządu niemieckiego, który oferuje spore dopłaty, by rozwijać elektromobilność. Większość aut ma wciąż pod maską silniki benzynowe lub diesla. Tych jest Niemczech aktualnie ponad 47 milionów. Jednak era silników benzynowych nieuchronnie mija. Za zmianami stoi przede wszystkim polityka środowiskowa Unii Europejskiej, nie pomogła też konwencjonalnym napędom afera Dieselgate. Stąd koncerny motoryzacyjne intensywnie myślą, czy przestawiając się na nowe źródła napędu stawiać na silniki czerpiące energię z akumulatora elektrycznego, czy może dać szansę jednostkom elektrycznym zasilanym ogniwem paliwowym? A może w ogóle szukać jeszcze gdzie indziej??
Stacja tankowania wodoru
Firma doradcza Horvath&Partners w badaniu „Przemysł samochodowy 2035: prognozy na przyszłości” sprawdziła, który rodzaj napędu zyska przewagę w ciągu najbliższych dekad. I jak pod względem efektywności oraz ceny wypadają paliwa alternatywne – zarówno z punktu widzenia producentów, jak i klientów firm samochodowych. Dokładnie mówiąc, chodziło o zweryfikowanie, oczywiście według dzisiejszej wiedzy, co będzie najbardziej opłacalne dla jednych i drugich.
Tak, pod karoserią wygląda napęd hybrydowy.
Przeprowadzono m.in. analizę przyczyn, dla których ludzie kupują samochody. Dlaczego mieliby oni przesiąść się do pojazdów elektrycznych? Wnioski są następujące: najbardziej prawdopodobny jest teraz scenariusz dwuetapowy, czyli faza „push”, a potem „pull”. Już wyjaśniamy, o co chodzi.