Przez długie lata dominacji skomplikowanych i kosztownych w bieżącym serwisowaniu silników diesla, auta o napędzie hybrydowym trafiały przeważnie w ręce celebrytów i polityków dbających o swój wizerunek. Powodem była wysoka cena zakupu. Obecnie nowe modele wyceniane są znacznie rozsądniej, co sprawia, że rośnie zainteresowanie potencjalnych odbiorców. Segment przyjaznych środowisku pojazdów notuje ogromne wzrosty – 2017 był lepszy od 2016 o 70 proc. Z polskich salonów wyjechało blisko 18 tysięcy aut. W większości to Toyoty i Lexusy, choć warto zaznaczyć, że coraz więcej producentów ma w ofercie ten rodzaj napędu.
Hybrydowy układ napędowy / fot. Toyota
Współpraca silnika spalinowego i elektrycznego różni się w zależności od typu hybrydy. Pełne auta hybrydowe wykorzystują napęd spalinowy jako główne źródło siły napędowej, a silnik elektryczny wspomaga go podczas intensywnego przyspieszania oraz samodzielnie wprawia w ruch pojazd do określonej prędkości w mieście, generując tym samym największe oszczędności. Energię elektryczną czerpie z zespołu akumulatorów umieszczonych pod kanapą i w tunelu środkowym.
CZYTAJ TAKŻE: Prawie połowa aut Toyoty w Europie to hybrydy
Tzw. miękkie hybrydy wykorzystują silnik elektryczny o mniejszej mocy oraz skromniejsze baterie wyłącznie do wspomagania jednostki spalinowej w momentach najcięższej pracy – ruszania z miejsca lub przyspieszania. Niezależnie od rodzaju alternatywnego napędu, zadaniem silnika elektrycznego jest także odzysk energii podczas hamowania, czego efektem ubocznym, a zarazem korzyścią, jest odciążenie układu hamulcowego.