W 2017 roku ponad 10 mln osób w Europie korzystało ze współdzielonych samochodów, 10 razy więcej niż w 2010 roku. Badająca rynek firma Frost & Sullivan przewiduje, że 2025 roku będzie ich 36 mln, co oznacza, że rynek współdzielenia będzie rocznie rósł o ponad 16 proc. – W dużych miastach Europy Zachodniej maleje liczba zarejestrowanych aut, coraz popularniejsze staje się filozofia współużytkowania, dlatego musimy przygotować takie programy, bo tego wymaga rynek – tłumaczy prezes Seata Luca de Meo.
Kwestie związane z miejskim transportem coraz częściej załatwiamy poprzez aplikację w smartfonie / fot. SEAT
W rozwiązania współdzielenia inwestują koncerny samochodowe oraz niezależne firmy. Własne floty miejskich aut stworzyły Daimler, BMW, PSA i Volkswagen. Dla ostatniego z tych koncernów przecierającym nowe szlaki będzie Seat. – Mamy najmłodszych klientów spośród wszystkich europejskich marek. W przyszłości będą służyły dla całego koncernu – wyjaśnia de Meo.
CZYTAJ TAKŻE: Rynek wynajmu aut na minuty mocno przyspieszy
Seat powołał spółkę XMoba Ventures, której zadaniem jest poszukiwanie nowych sposobów zarabiania. Stworzył też program współużytkowania aut w Madrycie, nazwany Respiro. Ponad 15 tys. już zarejestrowanych użytkowników ma do dyspozycji 200 samochodów. W Barcelonie testowana jest aplikacja wypożyczania elektrycznych Seatów Mii, z której korzysta tysiąc pracowników fabryki firmy w Martorell. Ale na tym nie koniec. W 2017 roku Seat zainwestował 5 mln euro w spółkę Metropolitan:Lab Barcelona, która pracuje nad nowymi pomysłami komunikacyjnymi. Liczący siedemnastu pracowników startup przygotowuje oprogramowanie pozwalające współdzielić jazdy oraz wezwać autobus miejski. Próby obu programów ruszą w październiku.