Złodzieje aut w Polsce latami stawiali na volkswagena golfa. Ostatnio coraz częściej giną bmw, peugeoty i mercedesy.
– Z naszych obserwacji wynika, że ok. 60 proc. kradzieży samochodów dokonano z parkingu lub posesji, a więc z miejsc potencjalnie chronionych – mówi Jacek Nowotarski, dyrektor Departamentu Likwidacji Szkód Indywidualnych TUiR Allianz Polska. – Najczęściej kradziono pojazdy w Warszawie (16 proc. wszystkich), Poznaniu (12 proc.), Krakowie (7 proc.) i Wrocławiu (5 proc.). Nowotarski podkreśla, że w tym roku na czoło najczęściej kradzionych aut wysunęły się modele bmw wyprodukowane w 2010 r.
Michał Gajewski, ekspert w dziedzinie likwidacji szkód Uniqa, dodaje, że klienci jego firmy coraz częściej informują o kradzieży peugeota partnera. – Odnotowujemy też coraz częstsze kradzieże układów wydechowych, zwłaszcza w mercedesach sprinterach – mówi Gajewski. – Ponoć główną przyczyną jest duża ilość elementów platynowych w katalizatorze...
Ubezpieczyciele zaznaczają, że mechanizmy kradzieży od lat pozostają te same. Zdarzają się przypadki wskazywania przyszłemu poszkodowanemu awarii, by zatrzymał się i wysiadł. Potem już nie na wiele zdają się próby ratowania auta. Właściciele próbują wskakiwać na maskę, chwytać się relingów dachowych. Koniec jest taki, że odnoszą urazy, a samochodu i tak nie mogą uratować.
Wojciech Groblewski, wicedyrektor likwidacji szkód Liberty Ubezpieczenia, przypomina zagadkową sytuację: poszkodowany twierdził, że samochód został skradziony z ulicy, na której go zostawił. Tymczasem śledztwo policji ustaliło na podstawie monitoringu miejskiego, że takie auto w ogóle tam nie stało.