– Liczymy na to, że silniki produkowane w Tychach będą w przyszłości wykorzystywane przez fabrykę w Gliwicach – mówi „Rzeczpospolitej” Andrzej Korpak, dyrektor generalny spółki Opel Manufacturing Poland, do której należą oba zakłady.
![](https://grafik.rp.pl/grafika2/1479512,9.jpg)
Gliwicka fabryka już pracuje nad pozyskaniem nowego modelu auta. Specjalna grupa inżynierów przygotowuje projekty, które mają wykazać, że zakład jest w stanie produkować potencjalny nowy samochód w sposób bardziej konkurencyjny niż inne fabryki, które się o niego ubiegają. Jaki samochód wchodziłby w grę, otoczone jest tajemnicą. – Nasza efektywność zadecyduje, czy dostaniemy nowy produkt, czy nie – mówi Korpak.
Na razie Gliwice szykują się do kolejnego zmniejszenie produkcji astry. Słabnący popyt na samochody kompaktowe i konkurencja ze strony innych marek sprawiła, że już w ub. roku liczba aut opuszczających zakład stopniała do 165,2 tys. z przeszło 201 tys. rok wcześniej. Ocenia się, że produkcja może obniżyć się nawet w granicach 20–25 proc. w porównaniu z rokiem 2017. Z tego powodu ok. 400 osób zatrudnionych w Gliwicach zostanie przeniesionych do Tychów. Wróci tam również ok. 250 pracowników tyskiego zakładu, którzy wcześniej z powodu modernizacji zostali przeniesieni do Gliwic. W rezultacie uruchomienie produkcji silników powinno pozwolić na zbilansowanie zatrudnienia w spółce. Zarazem w dalszym ciągu grupa osób z fabryki w Tychach będzie pracować w zakładach Opla za granicą.
Sama fabryka w Tychach docelowo mogłaby zatrudniać 700–900 osób, w zależności od zapotrzebowania na silniki. Obecnie pracuje tam niespełna 100-osobowy zespół techniczny, który przygotowuje zakład do uruchomienia produkcji. Jej przyszła wielkość będzie zależała od napływających zamówień, natomiast techniczne zdolności zakładu będą prawdopodobnie sięgać ok. 400 tys. silników rocznie.