Działania oszczędnościowe i wzrost średniej ceny sprzedaży w Ameryce Płn. pojazdów sportowo-użytkowych i furgonetek (pickup trucks) o wyższej marży pozwoliły zwiększyć ją do 8,2 proc. z 6,5 rok wcześniej. Koncern podkreślił, że poprawił wyniki we wszystkich segmentach, a jego działalność w Ameryce Płd. zaczęła być rentowna w II półroczu.
GM wypadł pod tym względem znacznie lepiej od Forda, którego marża operacyjna zmalała w końcu roku do 3,7 proc. z 5,7 rok wcześniej. To tym większe osiągnięcie, bo GM sprzedał dealerom w kwartale 135 tys. pojazdów mniej, a w całym 2017 r. o prawie 450 tys. Koncern starał się zmniejszać liczbę pojazdów czekających u dealerów na klientów, wycofał się z Indii i z kilku krajów afrykańskich oraz sprzedał Opla/Vauxhalla.
W IV kwartale poniósł stratę 4,9 mld dolarów, 3,46 dolarów na akcję wobec zysku 2,1 mld i 1,36 dol. /akcję rok wcześniej, ale bez elementów nadzwyczajnych zysk na akcję wyniósł 1,65 dolara i był większy od 1,38 przewidywanych przez analityków. Obroty zmalały do 37,7 mld z 39,9 mld, ale analitycy też spodziewali się mniej: 36,6 mld. GM podał o uwzględnieniu w bilansie kwartału odpisu 7,3 mld dolarów w związku z reformą podatkową w Stanach.
Koncern spodziewa się solidnego bieżącego roku w Ameryce Płn i na świecie. Szef pionu finansowego GM, Chuck Stevens powiedział dziennikarzom, że mimo ostatniej karuzeli kursów na rynku z powodu obaw o przegrzanie gospodarki USA koncern nie przejmuje się zbytnio inflacją. — Nasza prognoza zasadza się na stałym wzroście gospodarki — stwierdził. GM spodziewa się podwyższenia stóp procentowych w 2018 r. o 75 punków bazowych. Stevens wyjaśnił, że ich wzrost o 25 pkt oznacza podrożenie średniej raty przy kupnie samochodu o tylko 3 dolary. — Jak długo podwyżki stóp będą umiarkowane, tak długo będą łatwe do strawienia — dodał.