Skandal z Volkswagenem wstrząsnął całym sektorem ujawniając rozbieżności między poziomami emisji przy homologowaniu pojazdów a wartościami osiąganymi na drodze. PSA jest szczególnie wyspecjalizowany w ocenie emisji dwutlenku węgla i tlenków azotu dzięki swej technologii SCR. Postanowił wykorzystać to i wystąpił z inicjatywą przed ustaleniem przyszłych norm.
– Naszym zdaniem jest niezwykle istotne zachowanie przejrzystości wobec klientów. Jeśli inni zechcą dołączyć do tej inicjatywy, bylibyśmy zachwyceni — stwierdził podczas salonu w Genewie szef działu R&D w PSA, Gilles Le Borgne. Dodał jednak, że dotychczas nikt nie zgłosił się.
Renault ponownie odrzucił taką propozycję. — To państwa albo Europa są uprawnione, prawomocne do mówienia, jaka jest norma i jaka procedura. Wtedy istnieje przynajmniej jednolita płaszczyzna, która pozwala na porównania. Jeśli każdy zacznie mówić „moja norma jest lepsza od twojej”, to my nie chcemy uczestniczyć w takiej grze — stwierdził dyrektor ds. konkurencji, Thierry Bolloré.
PSA przedstawił w Genewie zapowiedzianą w listopadzie metodę testów, ustaloną i potwierdzoną przez organizacje pozarządowe Transport i Środowisko, France Nature Environnement i Bureau Veritas.
Pierwsze wyniki testów — obejmujących jazdę po mieście, poza nim i na autostradzie w realnych warunkach (z klimatyzacją, bagażami, pasażerami) — wykazały średnie przekroczenie o 36-56 proc. (1,3 — 1,8 l paliwa na 100 km) wobec norm spalania podczas homologacji. — Rozbieżności mogą wydawać się duże, ale bezwzględna wartość zużycia paliwa jest niska w porównaniu do naszych konkurentów — zapewnił Le Borgne.