Spekulowano, że przy gigantycznych, wycenianych na dziesiątki miliardów euro kosztach akcji przywoławczej Grupie VW może nawet grozić bankructwo. A odłożone na ten cel 6,7 mld euro oceniano jako daleką od sfinansowania tej operacji. To ostatnie przewidywanie było akurat słuszne, bo samo odkupienie aut z nielegalnymi aplikacjami w USA może kosztować nawet blisko 10 mld dolarów. Ale nadal jest to niewiele więcej, niż połowa zeszłorocznego zysku netto grupy.
W tej chwili wydaje się, że przynajmniej najgorsze już minęło. Wiadomo, że w Europie akcja przywoławcza będzie prosta i potrwa nie dłużej, niż rok. Listopadowa sprzedaż marki VW spadła wprawdzie do niewiele ponad pół miliona aut- o 2,4 proc. w Europie i 25 proc. w USA. Niemniej jednak, jak ujawnił prezes Grupy VW, Matthias Mueller tegoroczne zamówienia aut zwiększyły się w pierwszych 11 miesiącach w porównaniu z rokiem 2014 o 3,5 proc. Czyli wszystko idzie zgodnie z prognozami z początku roku i nie ma żadnego powodu by tę prognozę korygować w dół.
Sposób, w jaki Volkswagen radzi sobie z zarządzaniem kryzysowym zyskał również uznanie inwestorów. Kapitalizacja rynkowa tuż po wybuchu kryzysu zmniejszyła się aż o 40 mld euro w porównaniu z notowaniami akcji z marca. W tej chwili ten spadek wynosi już 12 mln. A akcje taniały również z powodu kiepskich prognoz dla rynku chińskiego, gdzie VW widział ogromny potencjał rozwoju. Przy tym Chiny mają 39 proc. udział w całej sprzedaży koncernu. Z niezamierzoną pomocą przyszedł Volkswagenowi także rząd w Pekinie postanowił wesprzeć motoryzację i w listopadzie znacząco obniżył podatki obciążające zakup nowych aut. Rynek natychmiast zareagował wzrostem o 18 proc. Dla porównania: sprzedaż w USA, to dla VW jedynie 6 proc. przychodów, dlatego od roku Niemcy postanowili zawalczyć o rynek amerykański, widząc tam potencjał.
W wyniku skandalu z koncernu odeszło kilkadziesiąt osób, większość z nich zapewniała, że z „dieselgate” nie mają nic wspólnego. Doszło do cięć wydatków. VW jest znacznie mniej hojny, niż kiedyś w sponsoringu i nawet prezes Mueller nie korzysta już z korporacyjnego A319, tylko lata liniami komercyjnymi. Niższych rangą przedstawicieli firmy rzadziej widzi się w I klasie na pokładach Lufthansy, a coraz częściej można ich spotkać nawet z tyłu samolotów rejsowych. Nie doszło jednak do wyprzedaży aktywów. W Grupie VW pozostał producent luksusowch motocykli Ducati i prestiżowy Bugatti, nie mówiąc o Audi, który teraz ma ciągnąć firmę, a jeszcze niedawno spekulowano, że może zostać sprzedany.
I pomimo skandalu firma ma nadal 19,8 mld euro w gotówce, 11,9 mld w łatwo zbywalnych obligacjach i dostęp do wynegocjowanej z bankami linii kredytowych o łącznej wartości 200 mld euro. Wzrósł wprawdzie koszt obsługi długu, który będzie do wykupienia w 2020 roku z 0,4 proc. w marcu 2015 do 1,47 proc. na początku grudnia, ale nie zwiększa to szokowo obciążeń finansowych.