Trzy samochody jako znak czasu – Mercedes AMG G63, Maserati Levante Hybrid i BMW iX – i trzy napędy. Potężny silnik spalinowy, hybryda i napęd elektryczny, a dokładnie benzynowy V8, 4-cylindrowa miękka hybryda oraz napęd w pełni elektryczny. Patrząc na te samochody od lewej do prawej, widać dokładnie, jak przebiega rozwój i jak wygląda przyszłość motoryzacji. Bo czy się nam to podoba, czy nie, idziemy w kierunku pełnej elektryfikacji. A właściwie ten proces nie tyle się już zaczął, co trwa. I widać to nawet na polskich drogach.
Pożegnanie
Szkoda, że takich aut jak G63 już za chwilę nie będzie. Modeli z niepowtarzalnym klimatem połączonym z bulgotem olbrzymiej jednostki napędowej. Tak mocnej, że kiedy na postoju dodamy nawet lekko gazu, ta zakołysze na boki całą karoserią auta. Nawet tak wielkiego jak Model G. Jeśli już zatęsknimy za silnikami spalinowymi, to nie za tymi co mają litr czy dwa pojemności i 150 KM, tylko właśnie za takimi potworami. 4-litry, 585 KM, 850 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Kiedy świat elektrycznej ciszy wyda nam się zbyt jednostajny i monotonny, zatęsknimy do bulgotu i chrapliwego tonu wydobywającego się z rur wydechowych umieszczonych przed tylnymi kołami po boku karoserii i pomyślimy – ach, co to były za czasy. Może dźwięki silnika staną się swego rodzaju docenianą klasyką motoryzacji, coś jak muzyka Ludwiga van Beethovena czy Amadeusza Mozarta? G63 odchodzi na emeryturę i będę za nim tęsknił jak za Bruce’em Willisem, który już nie zagra w ani jednym nowym filmie. Następcę kanciastej terenówki już widać. Zachowa po części swoje kształty, ale będzie w pełni elektryczna. Tylko proszę zachowajcie ten charakterystyczny odgłos zamykania drzwi i klaśnięcie zamka, które przypomina przeładowanie karabinku maszynowego.