To kolejna odsłona konfliktu Stellantisa i rządu włoskiego, która ma miejsce w ostatnim czasie. Najpierw na mocy ustawy o ochronie wizerunku włoskich produktów rząd zabronił używać nazwy Milano, przeznaczonej dla nowego SUV-a Alfy Romeo, później organy celne i policja finansowa zatrzymała ponad sto egzemplarzy Fiatów Topilno za fałszywe podanie pochodzenia aut. W najnowszej rundzie rząd włoski mający za złe gigantowi motoryzacyjnemu wyprowadzenie produkcji poza granice myśli o nałożeniu olbrzymiej kary za niedopełnienie formalności przy sprzedaży większościowych udziałów w swojej spółce zależnej Comau amerykańskiej firmie One Equity Partners.

Czytaj więcej

Włochy chcą zaoferować chińskim firmom wygaszone marki aut należące do Stellantisa

Na horyzoncie olbrzymia kara dla Stellantisa

Włoski rząd aktualnie ustala czy doszło do naruszenia przepisów. Jeśli zdecyduje się na wyznaczenie pieniężnej kary według ekspertów może to być najwyższa kara w historii Włoch, bo sięgająca kwoty 5 mld euro. Rząd skłócony z władzami koncernu będzie mógł odegrać się na grupie Stellantis. Zgodnie z włoskim prawem, transakcje dotyczące przedsiębiorstw strategicznych wymagają wcześniejszego zgłoszenia i zgody odpowiednich organów. Jednym z najbardziej zajadłych przeciwników działań koncernu Stellantis jest Adolfo Urso, który stoi na czele ministerstwa Przedsiębiorczości i Made in Italy. To właśnie tu rozpoczęło się dochodzenie, a Urso twierdzi, że niezgłoszenie transakcji mogło naruszyć przepisy dotyczące ochrony strategicznych zasobów kraju.

Czytaj więcej

Kolejny zgrzyt koncernu Stellantis z włoskim prawem. Skonfiskowane 134 Fiaty

Comau to znany gracz w dziedzinie rozwiązań automatyzacji i produkcji robotów. Siedziba główna Comau znajduje się w Turynie, a spółka zatrudnia obecnie 3700 osób na całym świecie, posiadając 12 zakładów produkcyjnych oraz 7 centrów innowacji zlokalizowanych w 12 krajach.