Teraz właśnie je odwołali tłumacząc się sytuacją pandemiczną. Będzie to już 3. kolejna wystawa w Genewie, która się nie odbędzie z powodu pandemii. Nie odbyły się już targi w 2020 i 2021. Organizatorzy genewskiego show zapowiadają, że w 2023 impreza powróci z „nową siłą”. Tłumaczą również, że do zmiany decyzji zmusiły ich przyczyny pośrednie i bezpośrednie związane z COVID-19 i restrykcje w podróżach które ograniczają mobilność wszystkich: wystawców, producentów i dziennikarzy. Nadal zamknięte są Chiny, skąd do Genewy przyjeżdżała co roku coraz silniejsza reprezentacja, Korea i Japonia – jedni z najważniejszych uczestników. Nie wiadomo na jakich warunkach w przyszłym roku na podróże otworzą się Stany Zjednoczone, które mają zacząć wpuszczać Chińczyków i Europejczyków w listopadzie 2021.

Dodatkowo jeszcze  - zdaniem organizatorów - producenci aut mają teraz inne problemy na głowie, takie jak chociażby kryzys na rynku półprzewodników oraz kłopoty z brakami pracowników. - W tej chwili ich priorytety są inne, niż uczestniczenie w wystawach. Ale naszą decyzję należy rozpatrywać raczej w kategorii „przesunięcia terminu”, a nie „odwołania” . I jestem głęboko przekonany, że Geneva International Motor Show wróci z wielką siłą w roku 2023 - mówi Maurice Turrettini, przewodniczący Stałego Komitetu Międzynarodowego Salonu Samochodowego.  - Tak naprawdę chodzi głównie o to, że producenci samochodów w tej chwili nie byli w stanie potwierdzić na 100 procent swojego uczestnictwa w salonie w 2022 roku. A w sytuacji, kiedy kryzys na rynku półprzewodników utrzyma się jeszcze w przyszłym roku, trudno im było składać obietnice dotyczące wydarzenia, które miało się odbyć za 4 miesiące  - przyznał Sandro Mesquita, dyrektor generalny Geneva International Motor Show.

Foto: Salon samochodowy w Genewie

Decyzja organizatorów salonu genewskiego jest kolejną taką podejmowaną w branży. Nie było wystawy w Paryżu w 2020, ani salonu w Nowym Jorku w tym i zeszłym roku. Był salon w Szanghaju, ale tylko dla Chińczyków. Natomiast Niemcy w tym roku postanowili pokazać, że mimo koronawirusa mają co pokazać. I zorganizowali , tyle że nie „czysto” motoryzacyjne, ale IAA Mobility i nie we Frankfurcie, a w Monachium. I mieli co pokazać, ale niewiele innych dotychczasowych uczestników imprez motoryzacyjnych zdecydowało się na wydanie pieniędzy na pokazanie swoich osiągnięć w pandemicznych czasach. Z nie-niemieckich marek do Monachium przyjechała Grupa Renault i Ford. Było natomiast mnóstwo producentów rowerów, hulajnóg, motocykli, motorowerów, skuterów i start-upy związane z branżą motoryzacyjną.

Jeszcze tydzień temu Sandro Mesquita chwalił się, że ma potwierdzonych 60 uczestników. Chociaż przyznał, że jest to znacznie mniej, niż wynosiło zadeklarowane uczestnictwo w 2020 roku ( targi zostały odwołane na 3 dni przed inauguracją, kiedy auta już znajdowały się w hali wystaw) i 2019. — Ale już tych 60 wystawców spowodowało, że jesteśmy naprawdę zadowoleni – mówił. Potwierdził wtedy gotowość Grupy Volkswagena, ale bez Bentleya i Lamborghini, Grupy Renault, Mercedesa, natomiast Stellantis zdecydował, że tak jak odpuścił Monachium, tak i nie pokaże się w Genewie. Do Szwajcarii nie wybierała się w roku 2022 Grupa BMW, która mocno stawia na Monachium i IAA Mobility, chociaż rozważa nadal, czy nie uczestniczyć w tych targach w 2023. Ze Stanów Zjednoczonych mieli przyjechać Fisker i Singer, ale już nie Ford i GM. Generalnie jednak salon genewski ma pozostać imprezą stricte samochodową, a nie pokazaniem światu różne formy mobilności. I w ten sposób chce odróżnić się od Monachijskiego IAA Mobility.