To na nich najczęściej dochodzi do wypadków – wynika z danych opublikowanych w czwartek przez Yanosika. Od rozpoczęcia wakacji tylko do początku lipca doszło już do 23 śmiertelnych wypadków. Niebezpieczne „krajówki” należą do najruchliwszych, stąd łatwo tam o niebezpieczne sytuacje. Są też trasami tranzytowymi, z dużą liczbą ciężarówek. DK7 biegnie bowiem z Żukowa niedaleko Gdańska do granicy ze Słowacją, a DK94 stanowi bezpłatną alternatywę dla przebiegającej przez 5 województw A4. Z kolei DK91 łączy Gdańsk, Tczew, Toruń, Włocławek, Łódź, Częstochowę i Podwarpie, biegnąc zarazem równolegle do przebudowywanej gierkówki, natomiast DK12 rozpoczynająca się w Łęknicy w województwie lubuskim a kończąca w Dorohusku na Lubelszczyźnie liczy niemal 760 km. Główną przyczyną wypadków jest tam zderzenie boczne pojazdów: wynika z niezachowania ostrożności podczas wykonywania manewru zmiany pasa ruchu.
CZYTAJ TAKŻE: Oto najdroższe drogi w Polsce
Najbardziej niebezpiecznymi dla kierowców regionami okazały się w ub. roku: województwo podlaskie (18,1 ofiar śmiertelnych na 100 osób biorących udział w wypadkach drogowych), lubelskie (16,8), Kujawsko-pomorskie (16,2) i mazowieckie (16,1). Przyczyną wypadków na autostradach jest niedostosowanie prędkości i niezachowanie odległości między pojazdami. Jak podaje Yanosik, samochody na A1 jadą średnio 119 km/h, na A2 118 km/h, a na A4 113 km/h. Na „krajówkach” średnia prędkość waha się w przedziale 63-66 km/h. Mocno spada w miejscach z ustawionymi fotoradarami.