Na początku roku zauważalny był spadek rejestracji w całej Europie. W styczniu wyniósł -7,5 proc., w lutym -7,4 proc. Nie było w tym jednak nic dziwnego, ponieważ przeważnie po dobrej końcówce przychodzi kiepski początek roku. Później do Europy przyszedł COVID-19, a sytuacja sprzedażowa zamiast się normować zaczęła się pogarszać. Marzec można uznać na miesiąc, w którym większość koncernów zamknęła swoje fabryki w celu walki z wirusem przez co sprzedaż pojazdów dosłownie stanęła w miejscu. Według ACEA spadek rejestracji w trzecim miesiącu roku wyniósł -55,1 proc. w całej UE.
Kwiecień – pierwszy pełny miesiąc, w którym zamrożono europejską gospodarkę, okazał się najgorszym w tym roku, co zresztą było do przewidzenia. Praktycznie w całej Europie odnotowane zostały dwucyfrowe spadki sprzedaży. Z 27 państw najbardziej dotknięte zostały Włochy i Hiszpania, gdzie liczba rejestracji samochodów spadła odpowiednio o -97,6 proc. i -96,5 proc. Reszta krajów również borykała się z problemami. Można wymienić choćby Francję (-88,8 proc.) czy Niemcy (-61,1 proc.). Z wyliczeń wynika, że średnio sprzedaż w czwartym miesiącu roku zmniejszyła się o -76,3 proc. w stosunku do tego samego okresu sprzed roku.
CZYTAJ TAKŻE: Kupujemy o 50 proc. mniej aut. Rejestracje po 20-dniach maja
ACEA podała również, że w okresie od stycznia do kwietnia, popyt na nowe samochody w UE zmniejszył się o -38,5 proc. Kluczowe rynki na Starym Kontynencie – Włochy, Hiszpania, Francja, cały czas borykają się z problemami. To właśnie tam liczba rejestracji nadal jest ok. -50 proc. niższa (Włochy -50,7 procent, Hiszpania -48,9 procent, Francja -48,0 proc.).