Ich import – według raportu sekretarza handlu przedstawionego w połowie lutego – może stanowić zagrożenie dla amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego, a w konsekwencji – także bezpieczeństwa narodowego. Zaleca on więc ograniczenie importu. Rozważana wysokość stawek celnych to 25 proc. – Wzrost importu samochodów i części samochodowych w ciągu ostatnich trzech dekad dał zagranicznym producentom przewagę konkurencyjną nad producentami amerykańskimi – stwierdza raport.
Przeznaczona do zamknięcia fabryka General Motors w Warren w stanie Michigan / fot. Anthony Lanzilote/Bloomberg
Potwierdzeniem ma być topniejący udział amerykańskich producentów w krajowym rynku samochodowym. Spadł on z 67 proc. (10,5 mln sztuk wyprodukowanych i sprzedanych w Stanach Zjednoczonych) w 1985 r. do 22 proc. (3,7 mln sztuk wyprodukowanych i sprzedanych w Stanach Zjednoczonych) w 2017 r. W tym samym okresie wielkość importu wzrosła prawie dwukrotnie, z 4,6 mln sztuk do 8,3 mln sztuk. W 2017 r. Stany Zjednoczone importowały samochody o wartości ponad 191 miliardów dolarów. W raporcie przedstawionym Trumpowi stwierdzono, że innowacyjność amerykańskich firm z branży samochodowej słabnie, bo przez zmniejszenie sprzedaży maleją nakłady na badania i rozwój. Tymczasem są one niezbędne dla utrzymania w przemyśle motoryzacyjnym przewagi technologicznej, która stanowi niezbędny element obrony narodowej.
CZYTAJ TAKŻE: USA uginają się pod nowymi, niesprzedanymi samochodami
– Sekretarz poinformował mnie, że samochody i niektóre części samochodowe są przywożone do Stanów Zjednoczonych w ilościach, jakie mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych. Jeśli amerykański przemysł motoryzacyjny będzie się dalej kurczył, osłabi to zdolność Stanów Zjednoczonych do rozwijania zaawansowanych technologicznie produktów, niezbędnych dla utrzymania przewagi technologicznej i wymagań obronnych – stwierdził Trump w wydanym w piątek oświadczeniu.