Europa wypowiedziała wojnę samochodom wyposażonym w konwencjonalne układy napędowe. Teraz we Francji na czarną listę trafą zwłaszcza szybkie i mocne wersje. Zgodnie z wewnętrznymi regulacjami, od 2021 roku wprowadzone zostają nowe podatki, które obejmą nie tylko mocne i drogie auta, ale również te określane jako „hot hatch”. Zgodnie z nową wykładnią kwotę 50 euro zapłacą klienci aut, których średnia emisja CO2 nie przekracza 133 g/km. Pozostali będą musieli pogodzić się wydatkiem proporcjonalnym do nadwyżki emisyjnej. Górny limit ustalono na 29 070 euro.
CZYTAJ TAKŻE: Polskie ceny nowej i najciekawszej wersji Mustanga Mach1
Zgodnie z wyliczeniami portalu autokult.pl, topowy hot hatch Renault – Megane R.S., jest we Francji wyceniony na 40 700 euro. Biorąc pod uwagę jego średnią emisję CO2 (189 g/km), podatek wyniesie 10 488 euro. To niemal 1/4 ceny auta! Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku sportowych samochodów Megane R.S. to jedna z tańszych propozycji. Jeżeli weźmie się pod uwagę np. modele Porsche (np. 911 z emisją 233 g/km), Mercedesy AMG (AMG GTR z emisją 292 g/km), Audi RS (RS6 z emisją 263 g/km) czy BMW M Power (M4 z emisją 213 g/km), to trzeba liczyć się z dodatkową opłatą maksymalną – 29 070 euro.
Renault Megane RS Trophy R.
Francuski system podatkowy od długiego czasu działa na niekorzyść klientów lubiących szybkie samochody. Z tego względu niektórzy producenci nie oferują swoich sportowych pojazdów na tym rynku. Przykładem może być Toyota, która nie zdecydowała się wprowadzić tam modelu GT86. Inny przykład może stanowić Hyundai z modelem i30N czy Kia ze Stingerem. Francuski pomysł na promocję aut nisko- i zeroemisyjnych może wpłynąć na to jak niedługo będzie wyglądała sytuacja w całej Europie. Państwo położone nad Sekwaną należy do jednego z trzech głównych rynków motoryzacyjnych na Starym Kontynencie (po Niemczech i Wielkiej Brytanii).