Pamiętacie radioodbiornik samochodowy Safari 2? Ja pamiętam z rodzinnej Syrenki. Zmiana, jaka dokonała się od tamtych czasów, jest wręcz kosmiczna. Owszem, do dziś motoryzacyjni audiofile przerabiają swoje samochody na jeżdżące pomieszczenia odsłuchowe, ale wysokiej klasy sprzęt takich marek, jak Bose, Denon, Focal, Bang&Oluffsen, Bowers&Wilkins, Mark Levinson, Harman/Kardon, Meridian czy Burmester jest dziś dostępny fabrycznie (marki współpracują z różnymi firmami), choć w większości przypadków wymaga sporej dopłaty. W tej części zajmiemy się systemami audio dostępnymi w autach z segmentu premium, w następnej rozejrzymy się wśród marek popularnych. Nie będziemy tu prowadzić żadnych porównań, skupimy się jedynie na audiofilskiej ofercie.
Ile głośników na łebku od szpilki
Czy warto dopłacać do bardziej wyrafinowanego audio? To już zależy od wrażliwości ucha i zawartości portfela, ale topowe systemy w wielu przypadkach są dostosowywane do auta już w fazie projektowania, więc uwzględniają, lub powinny uwzględniać, akustyczną specyfikę modelu m.in. przez odpowiednie rozmieszczenie głośników.
A jest co rozmieszać – weźmy topowe audio Premium Sound Bowers &Wilkins w Volvo XC 90 – 19 głośników, 12-kanałowy wzmacniacz oferujący 1400 W mocy i subwoofer z odrębną wentylacją poprowadzoną poprzez wnękę tylnego koła, wbudowany w strukturę nadwozia. Koszt – 16 tys. zł, ale pamiętajmy, że cena podstawowej wersji tego auta to 275 tys. zł. A gra naprawdę wyśmienicie. Do tego dochodzi jeden z predefiniowanych profili dźwiękowych, oddających akustykę sali koncertowej w Goeteborgu. Jak jest z tym oddawaniem trudno powiedzieć, ale trzeba docenić taką formę promocji „rodzinnego” miasta firmy.
CZYTAJ TAKŻE: Volvo XC 60 D5 R-Design: Godny następca