Przechodzimy rewolucję w motoryzacji. Jak duży udział ma, albo możecie mieć duży partner technologiczny?
Można powiedzieć, że cały czas przyczyniamy się do tej rewolucji. Mamy taką możliwość, bo pracujemy z największymi podmiotami z rynku automotive na świecie, czyli z firmami TIER 1, które opracowują rozwiązania dostosowane do gotowego produktu bez większych modyfikacji i OEM-ami, które są końcowi producentami samochodów. Na przykład obecnie zajmujemy się produktem, który ma być używany w pojazdach autonomicznych poziomu 4, czyli tego, w którym kierowca może de facto odpocząć od prowadzenia auta, ponieważ samochód jest w pełni zdolny do samodzielnego monitorowania środowiska jazdy. Produkt ten, w dużym uproszczeniu, to platforma informatyczna, która będzie zbierała zapisy m.in. z czujników w aucie czy lidarów, i w oparciu o te dane podejmowała odpowiednie decyzje na drodze. W tej chwili platforma ta wykorzystywana jest w moverach, czyli autonomicznych pojazdach pracujących już np. na parkingach w różnych miejscach świata. Mover pomaga również przemieszczać się ludziom po centrum biznesowym w Rotterdamie. Pojazdy te poruszają się w ograniczonym środowisku, czyli tam, gdzie nie pojawia się człowiek na drodze.
To nad czym jeszcze pracujecie w ramach rewolucji, o której rozmawiamy?
Współpracujemy z firmą Magna Electronics, jednym z największych dostawców technologii motoryzacyjnych na świecie przy projekcie produktu, który pozwoli „widzieć” pojazdowi nie tylko zewnętrzne otoczenie, ale także to, co dzieje się w środku auta. Dla kierowców oczywiste jest już, że w samochodzie potrzebne są czujniki parkowania i kamery. My idziemy kilka kroków dalej. Musimy posiadać rozwiązania, które sprawią, że pojazd będzie w stanie sam zinterpretować to, co dzieje się w jego wnętrzu. Zresztą w 2026 roku wejdzie w życie dyrektywa Unii Europejskiej, która mówi o konieczności wyposażenia nowo sprzedawanych pojazdów w systemy monitorujące kierowcę. Pojazd musi wiedzieć co dzieje się kierowcą - czy np. jest przytomny i żywy. Wiem, jak to brzmi, ale inżynierowie muszą się mierzyć także z takimi wyzwaniami. Bywa jednak, że oprogramowanie ma wady. Do maszyn mam większe zaufanie niż do człowieka. Nawet jeśli coś nie zadziała, to wiemy, dlaczego możemy to poprawić. Maszyny nie mają emocji, rzadko popełniają błędy i sprawdzają się doskonale w przewidywalnym środowisku.
A kiedy według Pana na drogach będziemy mieć samochody autonomiczne?