Prognoza S&P Global Mobility, agencji dotycząca produkcji samochodów osobowych i lekkich furgonetek przewiduje, że braki materiałowe, rosnące ceny surowców, ropy, także rosnące stopy procentowe utrzymają się w tym roku do początku następnego. To m.in. dlatego produkcja aut na świecie zmaleje o 2,6 mln sztuk w kolejnych dwóch latach do 81,6 mln w 2022 r. i do 88,5 mln rok później. W najgorszym scenariuszu dla 2022-23 r. spadek produkcji może wynieść 4 mln sztuk w każdym roku. Prognoza zakłada, że do 2030 r. łączna produkcja samochodów będzie mniejsza o prawie 25 mln sztuk. S&P Global Ratings nie przewiduje natomiast wpływu wojny na segment modeli elektrycznych. Wręcz przeciwnie spodziewa się dalszego przyspieszenia ich sprzedaży i dojścia do 15-20 proc. całego rynku w 2025 r.
To znaczy, że światowa motoryzacja będzie się borykała z problemami przez kilka lat. Rok 2020 był fatalny. Sprzedaż w krajach Unii Europejskiej zmalała o 22,8 proc. z powodu pandemii. 2021 miał być okresem restartu, ale sprzedaż 9,7 mln sztuk oznaczała spadek o 2,4 proc. Było więc gorzej niż w 1993 r. i w 2013 r., w latach uważanych za najgorsze w ostatnich dekadach. Teraz zanosi się na trzeci rok zmniejszenia światowego rynku nowych samochodów. Tak przynajmniej zakłada amerykańska agencja ratingowa, która wcześniej przewidywała wzrost o 4-6 proc. Konsekwencje tej agresji będą większe w Europie i mogą rozejść się na inne rynki w razie przedłużania się wojny. Mówi się też o wzroście cen stali, miedzi, aluminium, niklu, oraz groźbie niedoborów palladu. Mimo tak złych prognoz i mniejszej sprzedaży zauważyć trzeba fakt, że w większości firmy motoryzacyjne mają się dobrze, a niektóre z nich wypracowały rekordowe zyski.
Czytaj więcej
Toyota ogłosiła program odkupu akcji. Japończycy planują odkupić do 80 mln własnych akcji. Skup rozpoczął się 24 marca i zakończy prawdopodobnie 31 marca.
Autorzy prognozy zwracają uwagę, że to łańcuch dostaw a nie popyt konsumencki będzie warunkować wielkość sprzedaży samochodów w średnim okresie czasu. Kluczowe punkty krytyczne wpływające obecnie na wielkość produkcji, to kłopoty z dostępnością wiązek przewodów i innych komponentów z Ukrainy oraz wstrzymanie dostaw palladu z Rosji. Jego brak może stać się największą przeszkodą w dostawach dla sektora motoryzacji. Na Rosję przypada ok. 40 proc. palladu wydobywanego na świecie. Około dwóch trzecich tego metalu jest wykorzystywane do produkcji katalizatorów spalin. Jeśli Rosja wstrzyma jego eksport w ramach retorsji, to może stanąć produkcja pojazdów spalinowych i hybrydowych. Szukanie metalu zastępczego byłoby prawdziwym polem minowym, bo zmiany projektowe wymagałyby ponownej homologacji przez organy nadzoru, a to trwałoby miesiące. Dodatkowym obciążeniem jest pogarszająca się podaż półprzewodników, bo doszło do zakłóceń w dostawach neonu. Pewnym wsparciem jest decyzja rządu Indii z 15 grudnia o zatwierdzeniu 760 mld rupii (10,12) mld dolarów) na rozwój produkcji mikroprocesorów i monitorów.
Wiązki z Ukrainy były przewidziane przed agresją dla 500 tys. pojazdów. Jeśli nie dojdzie do szybkiego zakończenia konfliktu, to przenoszenie produkcji może trwać od 3 do nawet 10 miesięcy. 45 proc. tych wiązek trafiało wcześniej do Niemiec i Polski. Uruchomienie ich produkcji w nowych miejscach pozwoli nadrobić braki, ale dopiero od końca 2022 r.