Pozostałe egzemplarze z 5961 sztuk serii „Final edition” zostaną sprzedane za pośrednictwem Amazona. Ma to symbolizować połączenie historii z przyszłością.
Zakłady Volkswagena w Puebla w Meksyku / fot. Alicia Vera/Bloomberg
Garbusy były produkowane w różnych fabrykach na świecie przez ponad 80 lat i są na świecie tak rozpoznawalne, jak butelka Coca Coli. A wszystko zaczęło się od projektu, który nazistowskie Niemcy ogłosiły w 1933 r. Samochód został zaprojektowany przez austriackiego inżyniera Ferdinanda Porsche, któremu Adolf Hitler polecił stworzyć „auto dla ludu”. Samochód miał przewozić dwójkę dorosłych plus trójkę dzieci z prędkościami rzędu 100 km/h. Późniejszy chrząszcz (Käfer) miał z tyłu silnik chłodzony powietrzem, niemal horyzontalnie położone wycieraczki i na „wcisk” wchodziło tam 5 osób. Dzięki temu modelowi Niemcy planowali upowszechnienie motoryzacji, takie jak dokonało się wcześniej w USA dzięki modelowi Ford Model T. Pojazd, zaprezentowany w 1938 r., formalnie nazywał się KdF-Wagen, jednak nie doczekał się masowej produkcji, bo cały projekt został zamrożony z powodu wybuchu II wojny światowej. Co ciekawe, konstrukcja Garbusa w znaczącym stopniu wykorzystywała rozwiązania zastosowane w projekcie Tatry T97 z 1936 r., co udowodniono podczas procesu w 1961 r. Niemcy wypłacili wtedy Czechosłowacji odszkodowanie.
Wszystko zmieniło się po 1945 r. Do ponownego uruchomienia produkcji doszło pod okupacją brytyjską, kiedy to zdecydowano się na upaństwowienie zakładów w Dolnej Saksonii. Do roku 1955 w fabryce, wokół której rozrosło się miasto Wolfsburg, nazywane też Autostadt, wyprodukowano milion garbusów Model 1. W rekordowym 1971 r. taśmy opuściło 1,3 mln szt. tego auta.