Jeśli chodzi o wygląd nowego Jeepa Wranglera to fani nie muszą się o nic martwić. Tu nikt nic nie popsuł. Jest wszystko to co w tym aucie musi być – okrągłe lampy (od teraz LED-owe), charakterystyczny grill, kanciasty charakter sylwetki. Nowy wygląda tak jak stary, a rozróżnić można go wyłącznie po detalach. I bardzo dobrze.
Nowy Wrangler ma pojawić się od września w salonach.
Nikt nic nie kombinował też pod karoserią. Przynajmniej jeśli chodzi o napęd. Jest rama, sztywne mosty i prawdziwe 4×4, który zresztą jest bardziej nowocześniejszy i użytkowy niż którykolwiek wcześniej zabudowany w Wranglerze. Unowocześniono też znacznie wnętrze, ale zdecydowanie zachowano charakter poprzednika.
ZOBACZ TAKŻE: Nowy Jeep Wrangler: Tradycja plus szczypta nowoczesności
Ten ciąg dobrych informacji kończy się pod maską silnika. Znika z oferty silnik V6 o pojemności 3,6 litra. Tzn. znika tylko z Europy, bo na wielu innych rynkach poza Starym Kontynentem będzie nadal oferowany. Zamiast niego pojawia się silnik czterocylindrowy, turbodoładowany o pojemności 2,0 litra. Moc taka sama jak w V6 (272 KM), moment obrotowy wyższy (400 Nm, wcześniej 347 Nm). Diesel zostaje w programie, ale sam silnik również się zmienia. 2,8 CRD zostaje skreślony, a w jego miejsce wchodzi 2,2 MulitiJet, 200 KM.