– Samochód ma wywoływać emocje i przyprawiać o szybsze bicie serca. Nie ma powodu, dla którego miałoby być inaczej tylko dlatego, że jest elektryczny – przekonuje Gregory Guillaume, wiceprezes ds. designu w Kia Motors Europe. Dowodem jest Imagine by Kia, czterodrzwiowe ni to coupe, ni to SUV o odważnie narysowanej, masywnej bryle. W tym projekcie bardziej chodzi o design, który – po rynkowym ujarzmieniu – znajdzie odzwierciedlenie w przyszłych, zeroemisyjnych pojazdach marki, niż o osiągi. Bo o tych nie wiadomo na razie nic. Producent nie podał żadnych informacji o silnikach Imagine, poza tym, że ma to być pojazd elektryczny i zapewniać przyjemność z jazdy.
fot. Kia
fot. Chris J. Ratcliffe/Bloomberg
Kia w swoim koncepcie bawi się charakterystycznymi elementami designu spalinowych modeli marki. Wlot powietrza w kształcie tygrysiego nosa został zastąpiony podświetlaną „maską”, która otacza reflektory. Tak może wyglądać w przyszłości nowy, łatwo rozpoznawalny „autograf” Kii. Dzięki ułożeniu baterii pod podłogą i niewielkim rozmiarom elementów wchodzących w skład zespołu napędowego wnętrze jest przestronniejsze niż w podobnej wielkości autach z silnikami konwencjonalnymi. Projektanci przy okazji zakpili sobie z współczesnego trendu, który każe umieszczać w samochodach coraz to większe ekrany do sterowania funkcjami pojazdu. Umieścili bowiem na desce rozdzielczej blok… 21 ekranów, które mogą tworzyć jeden wyświetlacz, lub funkcjonować niezależnie.
fot. Kia