Z motyką na słońce. Rządowy projekt pojazdów zasilanych wodorem

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) ogłosiło rozpoczęcie prac nad nowym projektem motoryzacyjnym pod hasłem „e-Van”. W konsekwencji mają zostać opracowane samochody dostawcze elektryczne i zasilane wodorem.

Publikacja: 13.05.2020 11:38

Z motyką na słońce. Rządowy projekt pojazdów zasilanych wodorem

Foto: moto.rp.pl

Prace nad polskim samochodem elektrycznym trwają już jakiś czas. Od 2016 roku z tym zagadnieniem próbuje uporać się spółka ElektroMobility Poland (EMP). Jak dotąd udało się jej zebrać 70 mln zł od swoich akcjonariuszy (PGE, Taurom, Enea, Energa), a do końca 2019 roku EMP wydano 30 mln zł z puli – podał Puls Biznesu (PB). Piotr Zaremba, prezes EMP zapowiedział na łamach PB, że „Do połowy roku przedstawimy nazwę i logo polskiej marki motoryzacyjnej samochodów elektrycznych”. W połowie 2020 roku mają zostać pokazane pierwsze efekty prac w postaci pojazdu w nadwoziu hatchback oraz SUV, nad których designem pracuje włoskie studio Torino Design, a konsultantem projektu jest Tadeusz Jelec, polski stylista znany m.in. z pracy dla Jaguara. Tak przynajmniej utrzymuje EMP.

""

Nadal nikt nie wie jak będzie wyglądać polski samochód elektryczny przygotowywane przez ElektroMobility Poland.

Foto: moto.rp.pl

To jednak za mało i rząd postanowił wdrożyć w życie kolejny projekt budowy samochodu. Tym razem chodzi jednak o auto dostawcze. NCBR, które podlega pod resort nauki, ogłosiło wszczęcie postępowania publicznego o nazwie „e-Van”. Celem projektu ma być opracowanie auta dostawczego: elektrycznego oraz zasilanego wodorem, o masie całkowitej do 3,5 tony oraz technologii poprawiającej ich parametry. W uzasadnieniu NCBR można przeczytać: „Przedsięwzięcie będzie stymulowało wzrost polskiej branży motoryzacyjnej poprzez wsparcie rozwoju i wdrożenia na rynek technologii alternatywnych źródeł energii w uniwersalnych pojazdach dostawczych o napędzie elektrycznym kat. N1 (zarówno BEV jak FCEV). Powstały pojazd ma cechować się przede wszystkim wysoką niezawodnością i trwałością, funkcjonalnym i ergonomicznym wnętrzem, nowoczesnym wyglądem oraz być oparty o uniwersalną platformę jezdną przeznaczoną pod różne zabudowy specjalne i specjalizowane”.

CZYTAJ TAKŻE: Przyszłość to hybrydy napędzane wodorem i prądem

""

Foto: moto.rp.pl

Według założeń nowe pojazdy elektryczne mają mieć co najmniej 250 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, a przy zasilaniu wodorem, minimum 400 km. W obu przypadkach ładowność ma wynosić co najmniej 1000 kg. Jest o co się bić, ponieważ na ten cel przeznaczono 52 mln zł (20,4 mln zł na opracowanie i rozwój technologii auta elektrycznego oraz 22,4 mln zł na innowacyjną technologię na potrzeby auta wodorowego). Projekt ma być realizowany w czterech etapach. Najpierw ma zostać opracowana platforma pojazdu, niezbędna dokumentacja techniczna oraz koncepcja zabudowy technicznej. W kolejnej fazie przewiduje się stworzenie prototypu z pełną dokumentacją i zabudową testową, a na końcu produkt ma zostać poddany homologacji z napędem elektrycznym. Jak określił to NCBR w pierwszym etapie dopuszczonych zostanie 10 wykonawców. W drugim, trzecim i czwartym będzie to odpowiednio 4, 2 i 2.

""

Foto: moto.rp.pl

CZYTAJ TAKŻE: Wodorowy pociąg drogowy

Kolejny projekt stworzenia samochodu elektrycznego – tym razem dostawczego – jest z pewnością ciekawą koncepcją rozwojową. Tylko powstaje pytanie czy w ogóle jest sens robić cały pojazd od zera, jeżeli tak naprawdę światowe koncerny dopiero zaczynają rozwijać ten sektor pojazdów z napędami alternatywnymi? Opracowanie nowej platformy wymaga nakładów milionów euro, a jest to dopiero początek. Do tego trzeba doliczyć przecież zaprojektowanie i wykonanie nadwozia oraz napędu. Nie wolno też zapomnieć o odpowiednim poziomie bezpieczeństwa. Tym samym w teorii takie projekty są warte uwagi, jednak w świecie zaawansowania technologicznego liderów światowej motoryzacji rozpoczynanie prac nad pojazdem od „zera” jest jak porywanie się z motyką na słońce.

Prace nad polskim samochodem elektrycznym trwają już jakiś czas. Od 2016 roku z tym zagadnieniem próbuje uporać się spółka ElektroMobility Poland (EMP). Jak dotąd udało się jej zebrać 70 mln zł od swoich akcjonariuszy (PGE, Taurom, Enea, Energa), a do końca 2019 roku EMP wydano 30 mln zł z puli – podał Puls Biznesu (PB). Piotr Zaremba, prezes EMP zapowiedział na łamach PB, że „Do połowy roku przedstawimy nazwę i logo polskiej marki motoryzacyjnej samochodów elektrycznych”. W połowie 2020 roku mają zostać pokazane pierwsze efekty prac w postaci pojazdu w nadwoziu hatchback oraz SUV, nad których designem pracuje włoskie studio Torino Design, a konsultantem projektu jest Tadeusz Jelec, polski stylista znany m.in. z pracy dla Jaguara. Tak przynajmniej utrzymuje EMP.

Materiał Promocyjny
Opony premium – innowacje, które budują przewagę na drodze
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Seat i Cupra. Doświadczenie budowane latami
Na drodze
Grupa Volkswagen nie zwalnia. 30 nowości to dopiero początek.
Materiał Partnera
Kongres Nowej Mobilności jedzie do Katowic
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Partnera
Elektromobilność dotyczy także samochodów ciężarowych