Ciężarówki, które chcą być trolejbusami

Ciągniki siodłowe obecnie są napędzane w większości silnikiem diesla. Jednak coraz więcej mówi się o zmianie podejścia na bardziej ekologiczne również w trnasporcie. Jedną z opcji jest dołożenie do nich… pantografów.

Publikacja: 29.02.2020 18:02

Ciężarówki, które chcą być trolejbusami

Foto: moto.rp.pl

Walka z emisją dwutlenku węgla, jak też składnikami toksycznymi spalin nabiera coraz szybszego tempa. Choć jak na razie na celowniku głównie są pojazdy osobowe, to coraz więcej mówi się również o transporcie ciężkim gdzie, jak na razie głównym źródłem napędu jest olej napędowy. Diesel jest cały czas dominującym napędem i to właśnie na nim opiera się cały transport ciężki. W 2019 roku w Polsce zarejestrowano 28 317 aut ciężarowych o DMC powyżej 3,5 tony – podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. Jest to o 5,2 proc. gorszy wynik niż rok wcześniej. Jednak dla Polski najistotniejsze są samochody o DMC powyżej 16 ton. Mimo, że zarejestrowano ich 25 418 sztuk (w tym 20 263 ciągników siodłowych), to i tak jest to o 7,4 proc. gorszy wynik niż w 2018 roku. W Polsce wyniki okazały się być gorsze niż w 2018 roku, za to u naszych zachodnich sąsiadów jest coraz lepiej. W minionym roku zarejestrowano tam 63 393 auta o DMC powyżej 16 ton.

""

moto.rp.pl

Wśród technologii alternatywnych, które można wymienić w samochodach ciężarowych jest np. zasilanie jednostki napędowej sprężonym gazem ziemnym (CNG), płynnym gazem ziemnym (LNG) czy biopaliwa. Jest to jednak nadal margines w ogólenj sprzedaży. To jednak nie powstrzymuje konstruktorów, aby wymyślać coraz to ciekawsze pomysły. Jednym z nich jest zwiększenie wykorzystywania hybryd. Nie są to jednak normalne hybrydy wyposażone w akumulator oraz silnik elektryczny. W tym przypadku auto posiada również pantograf, który dzięki podłączeniu do sieci może być zasilany bez konieczności rozładowywania akumulatorów.

""

moto.rp.pl

Pojawia się jednak pytanie czy takie rozwiązanie ma w ogóle sens? Widać tak, skoro testy takiego pojazdu są już prowadzone. Odbywają się one na 5 km odcinku pomiędzy Frankfurtem a Darmstadt w Niemczech. Pomysłodawcy takiego rozwiązania twierdzą, że dzięki temu uda się zniwelować emisję szkodliwych substancji z pojazdu podczas jazdy na autostradzie, a następnie – przy deklarowanym zasięgu na prądzie z akumulatorów – dojechać na kołach do punktu przeładunkowego.

CZYTAJ TAKŻE: Poczta Polska i Żabka testują jako pierwsi w Europie e-ciężarówkę

""

moto.rp.pl

Możliwe, że jest to metoda. Jednak bez odpowiedniej analizy sieci transportowej trudno byłoby np. w Niemczech określić, gdzie postawić sieć trakcyjną. Badacze z Öko-Institut w Fryburgu zrobili to i wytypowali 4 tys. km autostrad na których odbywa się większość przewozów po Niemczech. Co ciekawe ta wartość stanowi tylko 1/3 z całej sieci autostrad w tym kraju, ale to właśnie na nich odbywa się 2/3 transportów. W związku z tym można założyć, że jak testy przyniosą odpowiedni efekt to teoretycznie na takim dystansie, nad autostradami powinno wybudować sieć energetyczną. Dzięki możliwości wykorzystania pantografu w ciągnikach siodłowych, możliwe byłoby wyłączenie silnika spalinowego i jazda wyłącznie na prądzie. Teoretycznie pozwoliłoby to na ograniczenie emisji CO2 o 12 milionów ton rocznie. Jest to równowartość 1/3 całej, rocznej, transportowej emisji dwutlenku węgla w Niemczech.

CZYTAJ TAKŻE: Neuron EV Torq: Elektryczna ciężarówka amerykańskiego start-upu

Według naukowców, takie rozwiązanie miałoby sen i mogłoby przyczynić się do zmniejszenia emisji z transportu ciężkiego. Jednak jest w tym wszystkim druga strona medalu. Koszty związane z przystosowaniem pojazdu, jak też infrastruktury byłby ogromne. Postawienie nad 4 tys. km autostrad sieci trakcyjnej jest równoznaczne z wydanymi milionami albo i miliardami euro. Ciężko więc stwierdzić czy korzyści płynące z tego rozwiązania są równie duże co koszty związane z budową i implementacją tego pomysłu, jak też emisją CO2 podczas samego procesu budowy.

Walka z emisją dwutlenku węgla, jak też składnikami toksycznymi spalin nabiera coraz szybszego tempa. Choć jak na razie na celowniku głównie są pojazdy osobowe, to coraz więcej mówi się również o transporcie ciężkim gdzie, jak na razie głównym źródłem napędu jest olej napędowy. Diesel jest cały czas dominującym napędem i to właśnie na nim opiera się cały transport ciężki. W 2019 roku w Polsce zarejestrowano 28 317 aut ciężarowych o DMC powyżej 3,5 tony – podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. Jest to o 5,2 proc. gorszy wynik niż rok wcześniej. Jednak dla Polski najistotniejsze są samochody o DMC powyżej 16 ton. Mimo, że zarejestrowano ich 25 418 sztuk (w tym 20 263 ciągników siodłowych), to i tak jest to o 7,4 proc. gorszy wynik niż w 2018 roku. W Polsce wyniki okazały się być gorsze niż w 2018 roku, za to u naszych zachodnich sąsiadów jest coraz lepiej. W minionym roku zarejestrowano tam 63 393 auta o DMC powyżej 16 ton.

Tu i Teraz
W Tychach rozpoczęto produkcję chińskiego auta, które kupisz w Europie, ale nie w Polsce
Materiał Promocyjny
Seat i Cupra. Doświadczenie budowane latami
Na drodze
Grupa Volkswagen nie zwalnia. 30 nowości to dopiero początek.
Materiał Partnera
Kongres Nowej Mobilności jedzie do Katowic
Materiał Partnera
Elektromobilność dotyczy także samochodów ciężarowych