Nowoczesne silniki diesla obligatoryjnie wyposażone są we wrażliwy układ wtryskowy, turbosprężarkę, często dwumasowe koło zamachowe i suchy lub mokry DPF. Żywotność każdego z wymienionych podzespołów w dużej mierze zależy od warunków eksploatacji i stylu jazdy kierowcy. Typowo miejska eksploatacja szybko przyczyni się do zapchania filtra cząstek stałych i degradacji kosztownego sprzęgła. Serwisowe czyszczenie filtra to koszt około 500 złotych, natomiast ewentualna wymiana pochłonie 2-5 tysięcy złotych i nawet ponad 10 tysięcy w autach z metką premium. W przypadku sprzęgła musimy liczyć się z wydatkiem około 3-5 tysięcy zł z uwzględnieniem dwumasowego koła zamachowego. Regeneracja wtryskiwaczy to wydatek rzędu 500-700 złotych za sztukę, zaś przywrócenie turbosprężarki do pełnej sprawności 900-1800 złotych.
CZYTAJ TAKŻE: Audi A6 z hybrydą plug-in. Ponad 50 km na prądzie
Klasyczne hybrydy autorstwa chociażby inżynierów Toyoty, korzystają z jednego sprawdzonego mechanizmu. Pod maską pracuje w ich przypadku zwykły, wolnossący silnik benzynowy. Połączono go z przekładnią planetarną, bądź klasycznym automatem. W skrzyniach zainstalowany jest jeden lub dwa silniki elektryczne wspomagające lub samodzielnie napędzające pojazd z wykorzystaniem energii elektrycznej gromadzonej w bateriach instalowanych pod podłogą. Jeśli poziom naładowania akumulatorów na to pozwala, samochód rusza bezszelestnie. Dopiero, gdy kierowca bardziej energicznie wciśnie pedał gazu, do akcji wkracza motor spalinowy. Podczas jednostajnej, spokojnej jazdy w ruchu miejskim, podróżować możemy tylko na prądzie, natomiast później, to motor benzynowy zajmie się napędzaniem auta oraz ładowaniem akumulatorów. Niepodważalną zaletą klasycznego układu jest możliwie efektywne wykorzystywanie dostępnej mocy wszystkich silników w czasie przyspieszania. W takiej sytuacji, jednostkę spalinową szeregowo wspomaga zespół elektryczny. Nie możemy zapomnieć także o bardzo dobrych rezultatach zużycia paliwa w ruchu miejskim na poziomie 5 l/100 km. Poza miastem, gdzie pierwsze skrzypce zaczyna odgrywać silnik spalinowy, konsumpcja paliwa podskoczy do 6,5-8 l.
Z tytułu wydajnego systemu rekuperacji, układ hamulcowy w autach hybrydowych pracuje z dużo mniejszym obciążeniem (wspomaga go silnik elektryczny odzyskujący energię elektryczną), co przekłada się bezpośrednio na żywotność. Ponadto, wbrew powszechnym opiniom, zespół napędowy hybrydy nie jest skomplikowaną konstrukcją. Najpopularniejsze w Polsce hybrydy Toyoty wykorzystują proste w budowie jednostki benzynowe, których serwis ogranicza się do okresowych wymian oleju, filtrów i rozrządu. Silniki elektryczne natomiast, podobnie jak baterie, w praktyce nie wymagają większej uwagi serwisanta. O żywotność baterii litowo-jonowych dba komputer sterujący, który nigdy nie dopuści do pełnego ich rozładowania. Magazyny energii posiadają również swój układ chłodzenia.
Większość kierowców odstrasza cena nowych akumulatorów, które kiedyś trzeba będzie wymienić. Owszem, nawet w popularnych modelach wiąże się to z wydatkiem 8-10 tysięcy złotych, ale z drugiej strony, wystarczy przyjrzeć się opiniom amerykańskich kierowców, a zwłaszcza taksówkarzy eksploatujących hybrydy. Nawet w autach z przebiegami przekraczającymi 400-500 tysięcy kilometrów, baterie i cały zespół napędowy wciąż trzymają wymagane przez producenta parametry pracy.
W Polsce mamy zarejestrowanych około 20 milionów samochodów. To oznacza, że każdy dzień na drodze wiąże się z koniecznością przeprowadzania dynamicznych manewrów. Dotyczy to włączania się do ruchu w cyklu miejskim lub wyprzedzania kolumny ciężarówek w trasie. Turbodoładowane diesle nie mają z tym problemu. 2-litrowe silniki generują 150-200 koni mechanicznych w autach z segmentu C i D, co przekłada się na sprint do setki w granicach 8-8,5 sekundy i prędkość maksymalną wyraźnie przekraczającą 200 km/h. Wartości w zupełności wystarczające do bezpiecznego wykonywania wszelkiej maści manewrów.