Nie może być tak, że Volvo Cars produkuje auta elektryczne, a same pojazdy nadal zostawiają znaczący ślad węglowy — mówi Robin Page, szef projektantów Volvo Cars. Szwedzi robią to nie tylko ze względów wizerunkowych. Jest to zmiana wymuszona przez konsumentów. Już teraz w Volvo coraz częściej do produkcji obić wykorzystywane są materiały z recyklingu - z przetworzonych butelek pet, ścinków drzewa, lnu - czyli rośliny, która jest sadzona pomiędzy podstawowymi zbiorami nawet w Skandynawii. A powierzchnia jaką w samochodach trzeba pokryć jest naprawdę znacząca. Przecież są to nie tylko fotele, ale i np. część drzwi, wykładziny, inne obicia, to mówimy o naprawdę ogromnej ilości materiałów.
- Przy tym cały czas robimy to ze świadomością, że Volvo jest marką premium, więc materiały także muszą być najwyższej jakości - zastrzega się Robin Page. - Możemy też pracować na przetworzonym poliestrze, z którego można zrobić naprawdę doskonale wyglądające materiały, w świetnych kolorach i z interesującą teksturą, jak na przykład mięciutki zamsz - dodaje Linn Fortgens, która w Volvo odpowiada za zakupy prowadzone z poszanowaniem środowiska. - To z pewnością będą materiały, którymi „pobawimy” się w przyszłości.
W pełni elektryczne (BEV) Volvo Concept Recharge, jaki Szwedzi pokazali niedawno , to początek linii nowej generacji, bo nie ma w nim już skórzanych obić. - Dla nas Concept Recharge jest kamieniem milowym w rozwoju - przyznaje szef projektantów Volvo. - Naprawdę bardzo interesujemy się lnem. To materiał naturalny, który można wielokrotnie przetwarzać i jest bardzo przyjazny dla środowiska. Nie mówiąc o tym, że w Szwecji jest niesłychanie popularny, ma długą historyczną tradycję. Liczy się i to, że len sieje się w przerwie pomiędzy innymi uprawami, a więc wspiera płodozmian i wspomaga rolnictwo. W Volvo to właśnie len będzie bazą wyjściową do produkcji , na przykład razem z włóknem węglowym - mówi Linn Fortgens.